Na ekrany kin w całej WRP wchodzi film pt. "Faraon". Nie ma on jednak nic wspólnego z powieścią Bolesława Prusa. Jest to dzieło oparte na najnowszym odkryciu polskich archeologów, najstarszej dotąd znalezionej egipskiej kroniki. Oto w skrócie jego fabuła:
Dawno, dawno temu Egiptem rządziła potężna kasta Czerwonych Magów. Choć czary ich były bardzo mocne, nie utrzymaliby się przy władzy gdyby nie wsparcie ogromnego, sumeryjskiego imperium leżącego na Wschodzie. Nadszedł jednak czas, gdy imperium sumeryjskie rozpadło się na kilkanaście państw-miast. Magowie stracili władzę, szczególnie że już od pewnego czasu buntowali się chłopi pod wodzą kapłana o przydomku Wąsaty.
Zdarzyło się to, co zdarzyć się musiało: Wąsaty został nowym faraonem. Jednak nie wszystkim podobał się nowy władca. Wielu poddanych uważało, iż niewystarczająco rozprawił się z Czerwonymi Magami i ich pomocnikami. Byli tacy, co twierdzili iż w swych jaskiniach nadal warzą oni czarodziejskie mikstury, a wszelkie ingrediencje donoszą im ci, co robili to przed laty. Do krytyków Wąsatego należał późniejszy faraon Kaczes I.
Kolejne kilka lat, gdy Egiptem trząsł Kwaśny Kapłan, niegdyś jeden z magów, film streszcza w kilka minut. Wtedy nie działo się w kraju nic ciekawego.
I tu zbliżamy się do najciekawszego momentu: Kaczes I staje się Kaczesem I, czyli faraonem. Zamierza rozprawić się z resztkami Czerwonych Magów. Ale nie tylko z nimi. Teraz każdy musi napisać, czy nie łapał nietoperzy i żmij na mikstury; czy nie pomagał magom mieszać w kotłach ani nie dorzucali drewna do ognia. Wielu prawych Egipcjan już wcześniej oświadczało, że co najwyżej łapali żaby by dokarmiać nimi bociany przybyłe z terenów prasłowiańskich, a o magii nie mają żadnego pojęcia. Lecz teraz byli podejrzani niemal wszyscy: i właściciel pieca do wytopu brązu (z którego zrobione były kotły), i chłop zbierający suchą trzcinę (może coś dawał Magom na rozpałkę?). Na nic były tłumaczenia, że trzciną tą prał po grzbiecie czarowników.
Oczywiście Kaczes nie gnębił jedynie chłopów i rzemieślników. Tłumaczyć się musieli również kapłani: dlaczego nie sprawili, żeby bogowie zniszczyli Czerwonych Magów? Kapłani i wysocy urzędnicy już trzy razy składać musieli oświadczenia na papirusie, że z czerwoną magią nie mają nic wspólnego. Za czwartym razem najznamienitsi z nich, dawni towarzysze walki Wąsatego odmówili. Wiedzieli, co to dla nich oznacza: utratę stanowiska. Wiedzieli jednak też to, iż lud bardziej szanuje ich niż faraona.
Film kończy się utratą władzy przez Kaczesa. Do władzy wraca Wąsaty i jego najbardziej zaufani pomocnicy z dawnych lat. Jednak Egipt jest już tak wyniszczony, że nawet najmądrzejsze rządy nie uchroniłyby go od upadku. Plantacje papirusu są wycięte na oświadczenia. Brązu nie ma już kto wytapiać, bo jeśli robił to za czasów Magów, to jego wyroby im służyły, umiera więc jako galernik. Lekarstw nikt nie przyrządza, bo to wymaga czasem dostarczenia niektórych składników dawnych mikstur.
To że o tym okresie w dziejach Egiptu nic dotąd nie wiedzieliśmy, wynika zarówno z tego, iż nikt nie miał wtedy głowy do robienia kronik, jak i ze zniszczenia przez Kaczesa dawnych budowli Czerwonych Magów. Zachowała się tylko jedna relacja, na grobowcu Kaczesa zakopanym głęboko pod ziemią. Na zapiskach z niego opiera się cała wiedza zawarta w tym dokumentalno-fabularnym filmie.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7 | oddanych głosów:9)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.