Jednemu z Francuzów udało się nawet dotrzeć do Afryki
Już kilka dni trwa Rajd Dakar - najdłuższy i najtrudniejszy rajd terenowy w historii. Warto przypomnieć, że jest on przedsięwzięciem międzynarodowym - meta znajduje się w niepodległym (jeszcze) Senegalu. Tradycyjnie od wielu lat rajd wystartował w Warszawie. Tam właśnie mogliśmy podziwiać najnowsze samochody i motocykle polskich załóg oraz dziwne pojazdy zawodników spoza Macierzy.
Następnie trasa rajdu pobiegła w stronę Alp, gdzie znajduje się jeden z najtrudniejszych europejskich odcinków - przeprawa przez zaśnieżone góry. To właśnie tam odpada (zwykle pionowo w dół, psiocząc przy tym na pilota tzymającego do góry nogami mapę) większość niepolskich kierowców. Amerykanie wyposażyli nawet swych zawodnikow w spadochrony. Szef ekipy francuskiej przekonuje, że w ich wypadku spadochron jest zbędny.
- Nigdy jeszcze nie zdarzyło się, by Francuz spadł w przepaść. My nie wjedziemy po prostu tak wysoko. Choć w tym roku liczymy na więcej. Jednak zaszczytem jest dla nas sama możliwość wzięcia udziału w zawodach.
Po odcinku alpejskim rajd skręca na wschód, by poprzez Prowincję Palestyńską wprowadzić nas na teren Afryki. Tam zaczyna się najtrudniejsza część rywalizacji
- Zawodnicy mają do przejechana 10 tysięcy kilometrów po piachu i kamieniach. Wody będą musieli szukać sobie sami w oazach, jak im zabraknie. Benzynę niech wytworzą z ropy w Polskiej Wielkiej Afryce Północnej - mówi dyrektor imprezy. - Prośba o pomoc oznacza dyskwalifikację. Kierować się wolno jedynie mapą i kompasem, w celu wyrównania szans. Nie każdego stać przecież na nawigację satelitarną.
Polacy mają wszystkie przyrządy niezbędne do poszukiwania i destylacji ropy i wystarczający zapas napojów. Natomiast Rosjanie zabrali z sobą 400 kilo cukru, 1 kilogram drożdży i sprzęt do poszukiwania wody.
- Zapewni nam to zarówno paliwo, jak i źródło zdrowych i naturalnych napojów energetycznych - zapewnia najlepszy rosyjski kierowca, odkopując swe auto z alpejskiego śniegu. W tym samym czasie załogi polskie mkną już przez Saharę.
Dość dobrze radzą sobie Senegalczycy - ich wóz zaprzężony w konia wyprzedził ghanijskie terenowe riksze. Po wjeździe na pustynię zamierzają oni zmienić konia na wielbłąda. Nie wiadomo, czy będzie im wolno, ponieważ wymiana jednostki napędowej jest zabroniona.
Na pocieszenie dla przegranych zorganizowany zostanie Rajd Pustyni Błędowskiej, w którym Polacy, jak zapowiadają, udziału nie wezmą.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8 | oddanych głosów:1)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.