Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy
REKLAMA
I znowu konsternacja w sztabie... ::wojna:: 22.09.2056 by Eglab
Arulska Rada Mędrców
Równo dwa tygodnie minęły od momentu gdy w prasie, radiu i telewizji oznajmiono wybuch wojny pomiędzy Wielką Rzeczpospolitą a Arulco. Nie był to okres największej chwały w dziejach Polskiego oręża. Powodem są kłopoty, jakie ma w związku z nią Ministerstwo Wojny. Anonimowi informatorzy donoszą bowiem, że poszukiwania na mapie państwa Arulco zakończyły się... kompletnym fiaskiem!
- Sprawa przypomina trochę dawne problemy z Japonią. Wszyscy o nią pytają, bo nikt nie może znaleźć tego w żadnym atlasie - śmieje się anonimowy urzędnik Ministerstwa Informacji.
Rzecznik Ministestwa Wojny nabrał wody w usta. Na nasze pytanie dotyczące problemu z lokalizacją jednego państwa zasłania się tajemnicą wojskową. Tymczasem kłopoty sztabu stały się przedmiotem wielu spekulacji wśród niezależnych publicystów.
- Przecież to oczywiste! Jeśli nie można znaleźć takiego państwa na mapie, to znaczy, że to państwo nie istnieje! A skoro my toczymy z nimi wojnę, a oni z nami to znaczy, że i my nie istniejemy! I nie istnieje nikt: ani ja, ani Pan, ani Naczelnik, ani żaden z żołnierzy Korpusów Inwazyjnych, ani nie istnieje sama Wielka Rzeczpospolita! - mówi Piere Monete, paryski filozof i dziennikarz.
- To absurd! - oburza się rzecznik Ministerstwa Informacji - gołąb który wręczał nam pismo z wypowiedzeniem wojny był w 100% prawdziwy. To co zrobił przelatując nad adiutantem Szefa Sztabu również. I dokument, który wręczał także był materialny. I odręczny podpis ich ambasadora, niejakiego Eliota również. A może ktoś ma zamiar zasugerować, że miałem zwidy? Albo, co gorsza, że jestem postacią fikcyjną? - kończy ironizując.
Poszukiwania Arulco trwają. Jak udało się nieoficjalnie dowiedzieć są już pierwsze rezultaty – odnaleziono pochodzące sprzed pół wieku zdjęcie arulskiej starszyzny plemiennej w strojach reprezentacyjnych autorstwa polskiego podróżnika Jurka Gondka.
W międzyczasie dom pana Moneta odwiedzili panowie w białych fartuchach i po uprzednim zapięciu w gustowny kaftan, wysłali go do domu spokojnej i jakże radosnej starości w Tworkach, gdzie, miejmy nadzieję, w spokoju spędzi resztę swojego życia pod obserwacją najlepszych specjalistów zatrudnianych przez Ministerstwo Informacji.