Nie ma boga prócz Allaha, a wódz plemienia jest jego prorokiem.
Ostatni artykuł o Togo nieco mnie natchnął. Nasza planeta pełna jest nadal ludów, których zwyczaje są tak różne od naszych. I to nie trzeba w ich poszukiwaniu przekraczać granic naszej Ojczyzny. W jej granicach jest ich bowiem również wiele. I dobrze. Bo choć każdy mieszkaniec Wielkiej Rzeczypospolitej jest dumny z tego, że jest - niezależnie od pochodzenia, koloru skóry i wyznania - Polakiem, to kraj nasz jest tak wspaniały właśnie dzięki temu, że szanuje te drobne różnice sprawiające, że czasami warto ruszyć swoje cztery litery znad basenu w rezydencji na poznańskich Jeżycach, czy łodzkich Bałutach i wybrać się na krótką, kilkugodzinną wycieczkę na drugą półkulę.
Postanowiłem więc i ja wybrać się na wędrówkę i przybliżyć wam najoryginalniejsze plemiona, ludy i nacje zamieszkujące nasz kraj. Dziś odwiedzimy pogranicze Prowincji Perskiej i Indyjskiej, a dawniej Afganistanu i Pakistanu.
Nazwy plemienia, do którego przybyliśmy, w ich ojczystym języku nie jestem w stanie powtórzyć. W naszej pięknej mowie nazywają się oni jednak Ludźmi Pokoju, co stanowi kalkę z używanej tu również mieszaniny języków lokalnych i angielskiego - Pipl of Pis.
Wyznają islam. Przynajmniej w teorii. W praktyce bowiem choć każdy mężczyzna i kobieta powinni przestrzegać słów zawartych w ichniej Świętej Księdze, to jest coś, co stoi ponad nią. Wola wodza plemienia. Albowiem nie ma boga prócz Allaha, a wódz plemienia jest jego prorokiem. Usiedliśmy więc z nim przy wspólnym ognisku, by posilić się gulaszem z baraniny. Fotograf jest wprawdzie wegetarianinem, ale do tego lepiej się tu podobno nie przyznawać. Tak samo jak do tego, że część drogi przebyliśmy na rowerach. Ot, taki fetysz miejscowych. Wódz jest niziutkim, starszym człowiekiem. Zaczyna opowieść o Ludziach Pokoju i ich złych sąsiadach.
Ludzie Pokoju bowiem naprawdę uwielbiają pokój. I tylko kaprys losu sprawił, że historia rzuciła ich pomiędzy ludy swarliwe, złośliwe, nieskore do kompromisu i nie dające im żyć normalnie. Oto bowiem na przykład weźmy kozy. Zwierzęta te są bardzo ważne dla Ludzi Pokoju. Nie tylko z uwagi na mleko, mięso i towarzystwo w chłodne, górskie noce. Są też ważne z powodów religijnych. Allah bowiem, ustami jednego z poprzedników obecnego wodza, nadał wszystkie kozy świata Ludziom Pokoju, jako swojemu ludowi wybranemu.
- Tyle że inni tego nie szanują - żali się wódz - Nie dawniej niż tydzień temu setka naszych wojowników zeszła do sąsiedniej doliny aby przyprowadzić ichnie kozy do nas. I wiesz co, przyjacielu? Nie dali. Zaczęli krzyczeć, że to ich kozy. Że wypasali je ich ojcowie i ojcowie ich ojców. Zaproponowaliśmy więc kompromis. Chcieliśmy zabrać jedynie połowę ich stada. Przyznasz, że to szlachetny gest. I co? I nasza wyciągnięta do zgody ręka została odtrącona. A potem się dziwią, że zmuszeni byliśmy załatwić to inaczej. Ale czy to nasza wina?
- Albo ta sprawa wychodkami - dodaje młody mężczyzna po prawicy wodza. Mamy problem z wymówieniem jego imienia, więc prosi, żeby nazywać go po swojsku Zbyszkiem.
- A tak - kiwa głową wódz - Stare przysłowie, które przywędrowało tu do nas z Lechistanu głosi, że zły to ptak, który własne gniazdo kala. A że cenimy sobie mądrości z Macierzy, więc nakazałem swoim ludziom, by będąc przy granicy ziem naszego plemienia za potrzebą starali się udawać do sąsiadów. I co? I zaraz sąsiedni wodzowie zaczęli się oburzać, że im sramy w grządki. Ale my znów byliśmy skorzy do kompromisu i z nowym zwyczajem do sześciu dni w tygodniu się ograniczyć. I? Sami chyba wiecie. No nie da się nimi rozmawiać. Nie rozumieją po prostu czym kompromis jest.
No nie rozumieją. I ja również przestaję rozumieć. Moje myśli zaczynają się rozmywać. Nie wiem, może to wina rozrzedzonego górskiego powierza. A może sfermentowanego mleka kóz serwowanego do baraniny. W każdym razie przestaję rozumieć. Odpływam...
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7.8 | oddanych głosów:15)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.