Stało się. Norwegia wyprzedziła Polskę w eksporcie. Jak na razie jedynie łosi, ale, jak zapewnia premier Sven Hanson, to dopiero początek.
Założona pół roku temu spółka „Rogacze import-eksport” z siedzibą w Narwiku od początku swojego istnienia była nadzieją na poprawienie stanu norweskiej gospodarki, która po ostatnim kryzysie nie wytrzymała konkurencji z innymi przedstawicielami drobnego handlu jak Wietnam, Panama, czy pan Zenon Wiaderski (właściciel komisu samochodowego w Świętokrzyskiem). Firma, której działalność polega na wysyłkowej sprzedaży łosia (Alces alces), nie odniosła jednak znaczących sukcesów i rok 2060 zamknęła na minusie (nie sprzedano żadnego zwierzęcia, natomiast pasza dla tych wybrednych jeleniowatych kosztuje, z norweskiego punktu widzenia, majątek).
Nowy rok przyniósł jednak Norwegom radosną wiadomość – w ogrodzie zoologicznym we Wrocławiu nieznana choroba zabrała klępę z dwójką młodych łoszaków. Radosny był w zasadzie nie sam fakt śmierci tych przesympatycznych stworzeń, ile to, że poszukujące na gwałt nowych osobników zoo zwróciło się do „Rogacze import-eksport” z propozycją zakupu stadka czterech osobników. Zarząd spółki natychmiast przyjął warunki i ogród zoologiczny podpisał z „rogaczami” umowę. Wielomilionowy kontrakt (i to z polskiego punktu widzenia!) wywołał entuzjazm na ziemiach naszego północnego sąsiada. Natychmiast w całej Norwegii zaczęły powstawać mniejsze spółki, które próbowały złapać choćby jednego łosia, a następnie opchnąć go bądź za granicą, bądź na rynku krajowym. Łosiowe prosperity wywołało nawet falę przestępczości, która objawiła się w licznych przypadkach szmuglowania łosi przez granicę norwesko-polską w celu uniknięcia cła.
Ta istna łosiowa gorączka ma jednak swoje „ale”. I to nie jedno.
Po pierwsze ekonomiści ostrzegają, że nagły wzrost obrotu łosiami może spowodować upadek dotąd monopolizujących ten rynek „Rogaczy”. Polacy, czy też inni inwestorzy zagraniczni, mogą wybrać oferty pomniejszych handlarzy, nie wiadomo, czy wznoszący się obecnie na szczyty rankingów importerzy z Narwiku wytrzymają taką konkurencję. Wielu ekspertów uważa, że nie, a bankructwo tego najbogatszego przedsiębiorstwa Norwegii wywoła w kraju kolejny kryzys.
Drugi problem, to obrońcy praw zwierząt i ekolodzy, którzy ostrzegają, że zwiększone wyłapywanie łosi z ich naturalnego środowiska może wywołać zaburzenie rozwoju populacji tego zwierzęcia na terenie Norwegii. Najbardziej nawołujący do zaprzestania połowów ekolog zmarł jednak dwa dni temu na nieznaną chorobę i ten wątek nieco przycichł.
Trzecią przeszkodą dla rozwoju łosiowego eksportu są zdobywające coraz większą popularność teorie spiskowe, mówiące, że za śmiercią wrocławskiej klepmy oraz norweskiego działacza przyrodniczego stoją służby specjalne Królestwa Norwegii, które przeprowadziły akcję o kryptonimie ŁOŚ mającą na celu wyłudzenie od wrocławskiego zoo 7 milionów złotych. Poproszony o komentarz w tej sprawie rzecznik „Rogaczy” stwierdził, że jest to niewątpliwie czarny PR sprzedawców norweskich wiewiórek, którzy zazdroszczą branży łosiowej nagłego sukcesu.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.3 | oddanych głosów:39)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.