Prawie wszyscy w Polsce zdążyliśmy się przyzwyczaić do najwyższego standardu służby zdrowia. Opłacane przez nas składki na NFZ gwarantują usługi od tak podstawowych jak co miesięczna operacja plastyczna po tak ekstrawaganckie, jak wejście do lekarza bez kolejki. Dlatego nastąpiło ogromne zdziwienie, gdy Departament Zdrowia w Ministerstwie Narodu rozpoczął konsultacje społeczne w sprawie refundowania zapłodnienia pozaustrojowego, popularnie zwanego in vitro. Wtedy okazało się, że państwo każe płacić swoim obywatelom za ten zabieg, z własnej kieszeni. Fakt ten nie był wcześniej powszechnie znany.
- Nikt na to nie zwracał po prostu uwagi - tłumaczy nam przedstawiciel NFZ - Gdy pacjentka słyszała, że będzie musiała za in vitro dopłacić, to się nawet cieszyła.
Zapytany o sprawę przedstawiciel MI poinformował nas (co leży w jego głównych kompetencjach), że sprawa jest dość tajemnicza - rząd uznawał, że uchwalono refundacje in vitro, ale okazało się, że kolejne ekipy demokratyczne, aż do Świniobicia, sprawę odwlekały. Potem były ważniejsze sprawy na głowie - m.in. III wojna światowa i podbój kosmosu - i na dyskusję na temat refundacji niektórych zabiegów po prostu nie było czasu. W epoce masowego garbu budżetowego niewielu to już martwiło, że trzeba te parę tysięcy dopłacić. Dzięki temu zabieg do dziś jest płatny.
Rada Najwyższa, dowiedziawszy się o sprawie, postanowiła natychmiast in vitro zarefundować.
- Rząd pozbędzie się dzięki temu kilkunastu milionów złotych miesięcznie - tłumaczy rzecznik prasowy Rady - to niewiele, ale ziarnko do ziarnka...
Niespodziewanie przeciwko refundacji in vitro wystąpiły liczne stowarzyszenia i organizacje, a również zwykli obywatele.
- Proszę pana - tłumaczy jeden z tych ostatnich naszemu reporterowi - żona była dziesięć razy w ciąży, za każdym razem robiliśmy to in vitro. Wie pan ile forsy z naszego domowego garbu na to poszło?
Protestuje też Kościół Katolicki, choć z zupełnie innego powodu.
- Jak wiadomo, metoda in vitro nie jest jeszcze w pełni przetestowana - ogłosił biskup toruński, znany ekspert od rozrodu i rozmnażania - udowodniono na przykład, że dzieci z probówek mają walcowaty lub cylindryczny kształt.
Przeciwnikami in vitro okazali się być również swingersi. Przewodniczący klubu swingingu w mieście Pcim nie zostawił na zapłodnieniu pozaustrojowym suchej nitki:
- Przecież wiadomo, że metody tradycyjne są pewniejsze. No i przyjemniejsze rzecz jasna.
Nie wszyscy obywatele są jednak przeciwni refundacji. Licznym marszom organizowanym przeciwko planom rządu drogę blokowali zwolennicy opłacania kontrowersyjnej metody. Niosąc w rękach probówki wznosili okrzyki wzywające protestujących do powrotu na drogę nauki.
Rada Najwyższa, w odpowiedzi na liczne protesty społeczne, postanowiła odłożyć podjęcie decyzji o refundacji zapłodnienia in vitro.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7.8 | oddanych głosów:21)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.