Jeśli dezynfekcja nie pomoże, zawsze mamy bomby implozyjne!
- Mówiłem, że to się tak skończy no i wykraka... no i miałem rację! - zwierza się anonimowy analityk Ministerstwa Narodu.
Powodem jego troski jest Prowincja Espania, gdzie dwa dni temu stwierdzono pierwszy przypadek świńskiego kataru u człowieka. Do tej pory na tą dość rzadką i powiedzmy sobie szczerze nietypową chorobę zapadały świnie w Ameryce Południowej. Ludzie byli bezpieczni, gdyż katar przenosił się wyłącznie drogą płciową:
- Przypadek z prowincji Espania świadczyć może o mutacji wirusa lub poważnym zaburzeniu psychicznym u naszego pacjenta. Skłaniamy się raczej uznać tę pierwszą opcję. - te słowa dyrektora wojewódzkiego szpitala zakaźnego w Barcelonie przypieczętowały los półwyspu. Jeszcze tego samego dnia w godzinach wieczornych II Korpus Inwazyjny, wojska agresywnej obrony pogranicza i flota śródziemnomorska odcięły prowincję od reszty świata. W tym samym czasie skruszony dyrektor Departamentu Zdrowia Ministerstwa Narodu ogłosił stan pandemii. W stronę skażonego terytorium ruszyły niezwłocznie konwoje medyczne z całej europejskiej części kraju.
- Proszę się nie martwić! Jesteśmy przygotowani na każdą okoliczność, mamy worki na zwłoki, przenośne krematoria, a w razie rozprzestrzenienia zarazy Korpus Inwazyjny użyje bomb implozyjnych. - uspokajał na konferencji prasowej Minister Narodu, a jego sekretarz wspomniał coś nieśmiało o aspirynie.
Niestety nawet tak drastyczne środki nie zapobiegły rozprzestrzenianiu się pandemii, w szpitalu gdzie przebywa chory, jedna z pielęgniarek zaczęła skarżyć się na bolące zatoki. Została z całą bezwzględnością odizolowana od reszty personelu, którego profesjonalizm nie pozwolił uwierzyć w gadkę o alergii. Natomiast stan chorego lekarze uznali za stabilny pomimo gorączki 37,6 st. C, cieknącego nosa i częściowej utraty godności ludzkiej. Jednak jeśli jego stan nie poprawi się do czwartku, planowana jest głęboka hibernacja połączona z przymusową podróżą do laboratoriów medycznych na Plutonie. Jak do tej pory dzięki szybkiej i zdecydowanej interwencji służb medycznych pandemia nikogo nie zabiła, w przeciwieństwie do kordonu ochronnego wokół półwyspu. Jeden z niszczycieli floty śródziemnomorskiej pociskiem samonaprowadzającym zatopił dętkę od traktora z 20 osobami na „pokładzie” próbującymi przedostać się do Afryki. Marynarze tłumaczyli się, że celowali obok.
Rozwojem sytuacji zainteresowały się też służby wywiadowcze, podejrzewając, iż w aferę z katarem mogą być zamieszane boliwijskie partyzantki. Jeden z agentów stwierdził nawet, że WRP nie pozwoli sobie bezkarnie „podkładać świni”, a pacjent po wyzdrowieniu ma sporą szansę na przejażdżkę pewnym samochodem o ciemnej, nieokreślonej barwie.
Władze planują blokować prowincję do czasu wygaśnięcia epidemii, natomiast dowódca II Korpusu, który wspomniał coś o „fizycznej eliminacji przeciwnika” został wysłany na urlop... dla poratowania zdrowia.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.3 | oddanych głosów:65)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.