Sierżant Bauer zostanie pochowany na cmentarzu PMG w Nowym Toruniu
Wśród żołnierzy PMG żałoba.
8 kwietnia 2059 na posterunku bohaterską śmierć poniósł sierżant Maciej Bauer, żołnierz 3 eskadry bombowców orbitalnych, Armii Księżyc. Oddział poległego brał udział w blokadzie Mgławicy Kraba.
Z wstępnych ustaleń powołanej w celu wyjaśnienia sprawy speckomisji wynika, że sierżant został skonsumowany przez jednostkę wroga.
Jak to możliwe, że żołnierz najdoskonalszej armii cywilizowanego wszechświata zginął w starciu z ruchomą galaretą, chodzącym kisielem?
Sierżant Bauer pełnił tego dnia wartę na orbitującym wokół PZMK1 bombowcu o numerze taktycznym BB 152. Załogę bombowca stanowiło 10 marynarzy i zgodnie z procedurą jeden musiał cały czas czuwać, padło na Bauera. Sierżantowi nudziło się na służbie. W pewnym momencie z iście ułańską fantazją doszedł do wniosku, że musi dokonać jakiegoś bohaterskiego czynu w tej wojnie. Z wartowni przeszedł do kokpitu. Tam zasiadł za sterami i powoli zaczął zmniejszać prędkość pojazdu. Następnie wszedł w atmosferę planety. Tarcie o kadłub wywołało turbulencje, które obudziły jego towarzyszy. Zapytany, co chce zrobić, rzucił tylko przez zęby: "Polecę lotem koszącym i rozpaćkam kilka cholernych galaretek.". Dowódca bombowca kapitan Grzegorz R. uradowany inicjatywą swojego podwładnego pozwolił mu kontynuować szczytną zabawę i poinformował o locie dowództwo. Nie widząc zagrożenia dla takiej misji sztab blokady pozwolił kontynuować akcje.
- Panie majorze - relacjonował komisji Grzegorz R. - to był niezły pomysł. Skąd mogliśmy wiedzieć, że galarety mają obronę przeciwlotniczą?!
Nieważne skąd mogli wiedzieć, ważne, że w pewnym momencie w skrzydło bombowca trafiła rozpędzona do prędkości dźwięku zakrętka od słoika, oblepiona mazią. Atak spowodował utratę wysokości przez pojazd i wymusił na pilocie awaryjne lądowanie.
komisja: Proszę powiedzieć jak wyglądała ta planeta? szer. Krzysztof K.: Dziwnie tam było. Ich gwiazda nie wygląda jak nasze Słońce. Jest dużo większa... i fioletowa! I w dodatku nie tylko świeci, ale też tak jakoś brzęczy i pulsuje. To bardzo dziwne. komisja: A krajobraz? szer. Krzysztof K.: Na pierwszy rzut oka pustynia. Gdzieniegdzie bajora brudnej wody, w których pełzały jakieś galarety. Na horyzoncie bardzo wysoka skała z jednej strony zupełnie gładka. Wisiały na niej galarety i zmierzały ku nam. komisja: Proszę jaśniej... szer. Krzysztof K.: Trudno to wyjaśnić. Mieliśmy pewność, że one chcą na nas ruszyć i tak jakby na nas patrzyły. komisja: No i? szer. Krzysztof K.: No i nagle ruszyły. Każdy miał po sześć takich słupowatych nóg i jakieś pałki przewieszone przez plecy. Biegły bardzo szybko i po pół minuty osiągnęły nasz statek. Początkowo go oglądały. Potem Maciek (sierż. Bauer - przyp. red.) postanowił strzelić do nich. Wycelował w nie działkami pokładowymi i strzelił. Pociski ugrzęzły w galarecie tak jak w bloku plastelinowym na strzelnicy. Wtedy te dziwadła przesunęły swoje rurki w naszą stronę i zaczęły na nas puszczać jakieś gluciaste chmurki czerwonej mazi. Kiedy "pociski" dotknęły naszego pojazdu pokładowy licznik Geigera-Müllera zaczął szaleć. Przekroczył skalę i pękł. W tej sytuacji zaczęliśmy wzywać przez radio posiłki. Kiedy jednak fale radiowe dobiegły do pozycji przeciwnika ten zląkł się i zaczął chaotycznie uciekać. Gdy wrogowie już znikli Bauer powiedział, że podejmie się naprawić skrzydło. Wyszedł w skafandrze i zaczął naprawę. Gdy już skończył z piasku wyskoczyła nagle długa, dżdżownicopodobna galareta. Za nią wysunął się twór podobny do tych, którzy nas atakowali, tylko nie miał tych rurek. Stwór nasunął się na sierżanta wydał odgłos przypominający łupanie orzecha, po czym wciągnął sierżanta do swojego wnętrza. Przez chwilę widzieliśmy go wewnątrz galarety, ale potem zmieniła ona strukturę robiąc się nieprzezroczysta i zniknęła pod ziemią wraz z dżdżownicą. Natychmiast opuściliśmy planetę i powiadomiliśmy dowództwo o zajściu.
Zasiadający w komisji prof. Jętkiewicz nie ma wątpliwości.
- Nasi chłopcy padli ofiarą żelatyniaka bitnego. Wnioskuje po ewidentnie inteligentnym zachowaniu galaret, ich odnóżach oraz o możliwości skonsumowania żołnierza.
Symboliczny pogrzeb sierżanta, pierwszej polskiej ofiary konfliktu, odbędzie się 25 kwietnia na cmentarzu PMG w Nowym Toruniu. Cześć jego chwale!
PS.
Dowodzący wyprawą kapitan R. został postawiony przed sądem polowym za niesubordynacje i tymczasowo skierowany do służby w Kompaniach Karnych. Prokuratura wojskowa wszczęła śledztwo przeciwko Grzegorzowi R.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:6.4 | oddanych głosów:51)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.