Takie słowa, zapewne nieświadomie, wypłynęły z ust birmańskiego ministra wojny. Owo indywiduum piastujące urząd państwowy często posługuje się takim językiem, którego adresatami są tym razem żołnierze IV Korpusu Inwazyjnego, a dokładniej obsada kuchni polowej kompanii zaopatrzeniowo – rozrywkowej. Wszystko za sprawą dezertera, sierżanta Lin-Dżing-Tenga, którego znaleziono w kotle z niedogotowanymi ziemniakami.
- To było jakieś trzy dni temu – relacjonuje kucharz – kapłan szturmowy Mieczysław O. – Jechaliśmy z obiadem i innymi atrakcjami na granicę do plutonu saperów co by się chłopaki trochę rozerwały, kiedy Grubemu, to jest gwardziście Koleśnikowi zachciało się, że tak powiem, oddać stolec. W sumie to przez niego cała ta afera.
Gwoli doprecyzowania dodać należy, iż gwardzista Koleśnik uznał, że Najjaśniejsza Matka nasza, a na matkę się nie sra. Skorzystał więc z okazji i udał się w krzaki po stronie birmańskiej. Pech chciał, że akurat przejeżdżała tamtędy kolumna piechoty zmechanizowanej i biorąc dziwne zachowanie gwardzisty za preludium inwazji... poddała się. Z kolei gwardzista Koleśnik widząc sunącą na niego kolumnę wojsk wroga wymachującą rękami i wrzeszczącą „kaput, kaput” zareagował zgodnie z zaleceniami podręcznika dla żołnierzy PKI „O sytuacjach nietypowych i nieregulaminowych” – odpowiedział ogniem.
Sumienie kompanów z kuchni polowej nie pozwoliło zostawić kolegi (dzielnie broniącego prowizorycznej latryny) na pastwę jeńców. Po błyskawicznym przegrupowaniu przeprowadzili frontalny atak siejąc bigos i panikę w szeregach kapitulującego wroga. Tego było nadto nawet dla Birmańczyków, którzy ratując się przed oparzeniami i kapustą uciekli w popłochu, poza Lin-Dzing-Tengiem oczywiście. Jak ujął to kucharz – kapłan szturmowy:
- Tak zatwardziałego jeńca nawet Austro – Węgry nie wydały!
Birmańskie ministerstwo wojny uznało Lin’a za zdrajcę i dezertera wydając na niego zaocznie wyrok śmierci, natomiast prezydent pod groźbą zerwania stosunków dyplomatycznych zażądał od WRP natychmiastowego przekazania jeńca. Z drugiej strony Laos potępił słowa głowy państwa birmańskiego „stając ciałem i duchem po stronie WRP i jej nieustraszonego społeczeństwa obywatelskiego”.
- Po pierwsze – stwierdził Dyrektor Departamentu do spraw Ekspansji – stosunków dyplomatycznych z Birmą nie utrzymujemy od dawna. Po drugie, jeniec uzyskał status azylanta. Po trzecie, obsada kuchni polowej za bezprawną i nieuzasadnioną inwazję na teren kraju ościennego zostanie karnie przeniesiona na pustynię Gobi. I po czwarte wreszcie, nie ważne jak wielkie Laos będzie uprawiał wazeliniarstwo, nie uznamy ich za strategicznego sojusznika, nie wybudujemy na ich terytorium tarczy antyrakietowej, nie zniesiemy wiz i nie przyznamy im strefy wpływów w Azji południowo-wschodniej. Dziękuję.
A jaki stosunek do sprawy ma gwardzista Koleśnik?
- Birmańce? Srać na nich.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7.9 | oddanych głosów:49)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.