Niecodzienne rezultaty przyniosła współpraca genetyków i elektrotechników, mianowacie udało się wyhodować samoprzenośny samoreprodukujący generator napięcia o napędzie odnawialnym, mianowicie elektrycznego prosiaka.
- Początkowo próbowaliśmy jedynie zmodernizować węgorza elektrycznego, ale problemem było umieszczenie kontaktów. Nieco problematyczne okazała się też konieczność zapewnienia węgorzowi odpowiedniego środowiska wodnego, co znacznie zmniejszałoby mobilność układu. Zdecydowaliśmy się na prosiaka, ponieważ myśl o miejscu umieszczenia tradycyjnej wtyczki nasuwała się sama. Dodatkowo po przeciwnej stronie możliwe było usytuowanie uziemienia. W podstawowej wersji wystarczyło tylko podmiecić odpowiednie geny z genami węgorza, nic trudnego. Potem kombinowaliśmy tak, aby osiągnąć jak najwięcej funkcji. - tłumaczy jeden z twórców przedsięwzięcia.
Rzeczywiście, funkcjonalność jest dość szeroka. W zależności od rodzaju pokarmu prosiak wytwarza napięcie stałe (kapusta) lub przemienne o różnej częstotliwości (np. ziemniaki to standardowa częstotliwość sieciowa 50Hz). Amplitudę (wielkość) napięcia regulujemy podając prosiakowi odpowiednią ilość mieszanki wody z płynnym produktem fermentacji cukru. Maksymalnie możemy osiągnąć w ten sposób ok. 400V, ale bezpieczną wartością nie powodującą zbytniego zużycia generatora jest 230V.
Z wynalazku zadowoleni są oczywiście ekolodzy, uznając go za alternatywne odnawialne źródło energii, dodatkowo produkujące cenny biogaz. Ponadto będzie to jedyny generator prądu nadający się do zjedzenia po zużyciu podzespołów, czyli niemal w pełni recyklingowalny. Nieco mniej entuzjazmu przejawiają obrońcy praw zwierząt.
- Należy wprowadzić odpowiednie ograniczenia, coś w rodzaju kodeksu pracy. Nie może być przecież tak, żeby biedny elektroprosiaczek pracował nieustannie przez całą dobę.
Elektroprosiak może sprawdzić się wszędzie tam, gdzie prądu nie ma lub jego produkcja bardzo zanieczyszcza środowisko, będzie on więc jednym z towarów eksportowych. To szansa na rozwój dla biednych krajów. Jego produkcja będzie odbywała się samoczynnie, a co najważniejsze - nie będzie wymagać zaawansowanego zaplecza technicznego. Problemem może być jedynie odpowiednia jakość pożywienia, zdarzać się więc mogą zakłócenia w dostawach prądu. Ale w końcu lepsze to niż jego zupełny brak. Za to nawet najbiedniejszy kraj będzie mógł ogłosić akcję "elektrownia w każdym domu".
Naukowcy pracują już nad generatorem o mniejszych wymiarach i większej mobilności. Pewne jest więc, że stwierdzenie "niech mnie gęś kopnie" nabierze niedługo całkiem nowego znaczenia.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.5 | oddanych głosów:54)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.