Fani na całym świecie długo oczekiwali tej chwili.
Szanowna Redakcja zaprasza na zapowiadany wywiad z zespołem Ziomals Attack. Dzięki wielkiej uprzejmości Ziomali, którzy poświęcili nam swój jakże cenny czas, mogliśmy zadać im parę pytań dotyczących nowej płyty oraz planów na najbliższy czas. Tak to wyglądało:
Szanowana Redakcja: Witajcie, dziękuję, że zgodziliście się na to spotkanie. Ziomals Attack: No musieliśmy, tak mamy w kontrakcie. Streszczaj się koleś, bo przez ciebie spóźnimy się na koncerty w Ameryce i nie pomożemy głodującym tam dzieciom. Umrą przez ciebie!
SR: Działacie w jakiejś akcji humanitarnej? To coś nowego. Powiedzcie o tym coś więcej ZA: W jakiej znowu kur** akcji humanitarnej?! Zwariowałeś człowieku.
SR: No, ale przecież powiedzieliście właśnie, że pomagacie głodującym dzieciom. ZA: Tak pomagamy, ale sami a nie w jakieś posranej akcji. To nasza muza pomaga tym dzieciakom. Po jednym naszym koncercie są tak syte, że nie muszą nic jeść przez miesiąc. Właśnie tak zajebista jest nasza muzyka.
SR: Aha, domyślam się więc, że koncerty te są darmowe, prawda? ZA: Naćpałeś się czegoś przed tym wywiadem?! Nic nie jest za darmo! Ministerstwo Informacji nam płaci w ramach akcji „Ratuj Sojusznika”. Chłopaki z MI wymyślili tą akcje, żeby trochę garb zmniejszyć i pakują kasę w Amerykę.
SR: Może wróćmy do waszego nowego albumu Dupą po mapie. Podobno wszystkie utwory na niej zawarte opowiadają prawdziwe historie, które wydarzyły się podczas waszej ostatniej trasy koncertowej. ZA: No raczej, tylko prawda, żadnego ściemniania. Przeżyliśmy to wszystko i postanowiliśmy opowiedzieć jak poje***a może być trasa koncertowa. Niech walą się wszyscy ci, którzy mówili, że nic nie robimy i ćpamy pijąc jednocześnie wóde i bimber zamiast grać, niech gnoje zobaczą, co musimy znosić!
SR: Sytuacje pokazane w filmie dokumentalnym "Dupą po mapie", dodanym do albumu rzeczywiście do relaksujących nie należą. Co skłoniło was do zamieszczenia go na nowej płycie? ZA: Skłonili nas do tego nasi fani. Ciągle prosili o taki film. Tyle tych próśb było, że już mieliśmy dość tego ciągłego chrzanienia, więc daliśmy im to, czego chcą, żeby się wreszcie zamknęli i dali nam spokój.
SR: Poprzednio graliście reggae. Teraz przeszliście na country. Czy zagłębiliście się w historie country, zanim zaczęliście nagrywać płytę? Może odwiedziliście Nashville, albo przeczytali coś o Johnnym Cashu? ZA: Człowieku, co ty pier****sz?! My nie musimy nic poznawać. Johnny Cash był zwykłym pozerem i lamerem. On nie miał pojęcia o country, a Nashville to zwykła wiocha. Ktoś kiedyś puścił ściemę, że niby tam znają się na contry i tak już zostało. Tak naprawdę Amerykanie nie mają pojęcia, jak się gra tą muzykę i co ona znaczy. My ukazujemy prawdziwe country, a jak komuś się nie podoba, to może nam obciągnąć.
SR: Gdy wyszło na jaw, że będziecie nagrywać nowy album, wiele osób zastanawiało się jakie studio wybierzecie. Czy moglibyście teraz zdradzić gdzie prowadziliście nagrania? ZA: No niech ci będzie. Zbudowaliśmy swoje własne studio i jest tak wyku***ste, że nawet nie da się tego ująć słowami, to trzeba po prostu zobaczyć, ale nie pytaj nawet gdzie ono jest, bo i tak się nie dowiesz.
SR: Podobno do nagrywania tego albumu użyliście nowych instrumentów, które sami zaprojektowaliście, czy to prawda? ZA: Jasne, żeby pokazać esencje country potrzebowaliśmy do tego odpowiedniego sprzętu. Zaprojektowaliśmy m.in. betonowo-elektryczną harmonijkę ustną i bandżo z 36-cioma strunami. Wykonaniem tych instrumentów zajęli się oczywiście chłopaki z NeoTech. Musieliśmy jednak czuwać nad ich pracą, bo za pierwszym razem nie zrobili tego tak jak chcieliśmy. Nie winie ich za to, bo przecież nie ma na tym świecie osoby, która potrafiłaby zrozumieć nasz zajebisty geniusz, z wyjątkiem Naczelnika oczywiście.
SR: Tuż przed wydaniem płyty zmieniliście wytwórnie nagraniową nie wyjaśniając, dlaczego, co spowodowało plotkę o seks aferze w Pomatonie. Jak to skomentujecie? ZA: Ci ludzie to potrafią być naprawdę jeb***ci. Z Pomatonu odeszliśmy dlatego, że jedna z córek prezesa ciągle przyłaziła do nas i pieprzyła, że nas kocha, że chce spędzać z nami każdą chwilę, zostać naszą żoną i urodzić nam dzieci i inne takie pierdoły. Wkur**ała nas coraz bardziej, więc odeszliśmy. Nie było żadnej afery seksualnej.
SR: Jak w takim razie skomentujecie fakt, że w Bielsku-Białej, gdzie mieszka rodzina prezesa Pomaton EMI International dokonano sześciu aborcji na nazwisko Muzydor? ZA: Ja pier****, przecież Bielsko to nie jakaś tam wieś, tylko ogromna metropolia, więc może się zdarzyć, że więcej niż jedna rodzina będzie miała takie samo nazwisko. Ta klinika aborcyjna wszystko ściemniła, żeby się wylansować. Zwykły chwyt marketingowy, żeby zdobyć klientów i nabić więcej kasy.
SR: Przecież Macierz zmaga się z garbem budżetowym, więc po co im więcej pieniędzy? ZA: Facet, co z ciebie za dziennikarz? Nie wiesz, że właścicielem tej kliniki jest Amerykanin? Jakimś cudem dostał wizę i pomimo, że jest u nas to i tak nie potrafi zarabiać.
SR: Skoro wyjaśniliśmy tą sprawę, to może powiecie, jakie macie plany na najbliższy czas? ZA: Jak to jakie?! Koncerty! Na razie tylko 5 koncertów w najbiedniejszych rejonach Ameryki, o których już mówiliśmy. Potem mała przerwa i w połowie stycznia startujemy z mega zajebistą trasą "Fuck the music, lets play country! Tour 2059". Najwięcej koncertów będzie oczywiście w Macierzy. Dużo będzie ich USA, ponieważ chcemy pokazać tym amerykańskim cieniasom, jak wygląda prawdziwe country, a nie to ich pierzone rzępolenie spod stodoły. W sumie zagramy ponad 200 koncertów.
SR: Dziękuje za to, jakże urocze spotkanie i życzę dalszych sukcesów w karierze. ZA: Taa, jasne. Teraz możecie nam wszyscy [OCENZUROWANE przez Departament Cenzury Ministerstwa Informacji]!
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8 | oddanych głosów:47)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.