Nie ma to jak wysłać pozdrowienia Pocztą Polską znad Bałtyku
Znów zapanował bum na Bałtyk. Nawet miłośnicy wyjazdów zagranicznych zjechali nad rodzime, polskie wybrzeże. Znudziły się egzotyczne kiedyś Majami Bicz, Hawaje, Bali, Rodos, Majorka. Od Świnoujścia po Gdańsk, trudno znaleźć miejsce na plaży. Ja tam byłem, przemierzając najsłynniejsze kurorty, plaże Macierzy i właśnie zdaję Wam relację.
Zacząłem od Świnoujścia, w którym zwiedziłem ogromne statki i łodzie podbetonowe. Mimo wspaniałej organizacji dróg polskich czekałem w korku przy wjeździe do Międzyzdrojów aż 5 minut! Nie było już żadnych wolnych kwater, ale co tam, dzięki Panu Wicherkowi pogoda jest tak piękna, że można spać pod gołym niebem. W drodze na plażę zasmakowałem tradycyjnego gofra, zajadałem się lodami z automatu, kupiłem sobie piłkę na gumce i jako gwiazda odcisnąłem swoją stopę na słynnej Promenadzie. Na plaży było ciężko znaleźć miejsce, przeciskałem się pomiędzy tysiącami turystów, sprzedawców latawcy, gotowanej kukurydzy i wody w proszku. Tak sobie szedłem, aż znalazłem miejsce na swój ręcznik w... Dziwnowie.
Slipki i do wody! Lazurowa toń, ciepła przyjemna temperatura, zapach alg - po prostu cudnie! Wcześniej w Międzywodziu powitał mnie znak informujący, iż plaża jest w przebudowie - zresztą było widać ogromne maszyny poszerzające plażę o kolejny kilometr.
Wyszedłem z wody i... kurde? Gdzie zostawiłem ten ręcznik? No cóż, skierowałem się w stronę sklepów, by zakupić nowy. Najpierw 500 metrów straganów z przyrządami do zabawy w piasku - podręczne koparki, wywrotki, foremki zamków o rozmiarze rzeczywistym oraz w betonie - kilofy, młoty pneumatyczne, betoniarki.
Ręczniki znalazłem dopiero w Trzęsaczu, (tym, obok którego jest już wyspa ze ścianą kościoła) byłem już suchy, więc rozpocząłem poszukiwania miejsca, by poleżeć i się opalić. Tak trafiłem do Pobierowa.
Piękny kurort odwiedzany przez rodzimych, jak i mieszkańców innych prowincji. Pomimo piętrowej plaży, było już chyba ostatnie miejsce na żeby się położyć. Powylegiwałem się trochę na słońcu przy bezchmurnym niebie, ach! Jak tu wspaniale! Aż do chwili, kiedy poczułem jak od sąsiedniego plażowicza snuje się w powietrzu, siłą dyfuzji, oznaka jego trawienia (z dwojga złego, lepiej tą stroną?). Nie pamiętam jak to się stało, ale udało mi się uciec z miejsca katastrofy wypożyczonym skuterem wodnym.
W parę sekund wylądowałem rozpędzonym ścigaczem wodnym na budce ratowniczej w Rewalu, płosząc wszystkie kormorany. Ha! Teraz ja jestem ratownikiem, mam boję ratunkową i nie boję się jej użyć, jak i mojej tajnej broni - metody usta-usta. Drżyjcie Moniki! Koniec tego dobrego, powoli zaczęło się ściemniać, więc udałem się do Niechorza, w którym niedawno pocieszny Jasio zrobił spięcie i przepaliła się żarówka w miejscowej latarni. To spowodowało zderzenie pontonu z kołem ratunkowym Agatki, w skutek czego, powstała fala tsunami zalała piękną plażę w Kołobrzegu. Dzięki betonowym falochronom spadł tam tylko obfity deszcz.
Ostatecznie podreptałem do wspaniałej Pogorzelicy, gdzie zmęczony wrażeniami znad tej części Bałtyku, zasnąłem, by wypoczęty, zdać Wam relację z dalszych przygód znad pięknego polskiego wybrzeża.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.9 | oddanych głosów:15)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.