Ten warszawski kierowca też nie wierzył, że wszyscy się zmieszczą.
Nasz narodowy producent autobusów, gigant motoryzacyjny Jelcz-Autosan-Solaris dokonał kolejnego skokowego postępu. Firma znana dotąd z produkcji najbardziej luksusowych pojazdów komunikacji masowej na świecie tym razem pomyślała o mieszkańcach miast starych, z ery przedbetonowej.
- Wiadomo: wąskie i nieraz strome uliczki, szczególnie w miastach śródziemnomorskich, nie pozwalają ani na rozwijanie maksymalnych prędkości, ani na zapewnienie właściwego komfortu. Pasażerom oczywiście nic nie grozi, niemniej szkoda zabytkowych budynków. Do tej pory każda próba wymiany taboru na nasze flagowe produkty, duże, szybkie i komfortowe, powodowała zwykle odrapanie tynku w budynkach na zakrętach, nie mówiąc o zrywaniu wiszącego w poprzek ulicy prania. A czy przyjemnie jest jechać, widząc przyklejone do okna czyjeś gacie, choćby nie wiem jak ładne?-pyta retorycznie główny inżynier firmy.
Najnowszy, przełomowy produkt, Jelcz Kompresor, jeśli chodzi o komfort ustępuje wielu wcześniejszym modelom. Dość wspomnieć zaledwie metrową przestrzeń między fotelami, brak masażu pleców, oraz dość głośną klimatyzację. Atutem jego są jednak niezwykle małe rozmiary, mimo których jednak jest w stanie zabrać znacznie więcej osób, niż by się wydawało. Niemożliwe?
- Zajęło nam trochę czasu zbudowanie tego modułu podbetonowego. Wie pan, chodzi o to, żeby pod ziemią było widać dokładnie to samo, co widać za oknem. Poza tym pasażer ma nawet nie poczuć, że jedzie pod ulicą. Ma nie zarejestrować momentu, w którym ląduje pod ziemią, ani gdy wraca na górny pokład wysiadając. Zamiast schodów i wind System Kompresji Pasażera. To musiało być bardziej zaawansowane niż system teleportacji w wojskowych łodziach podbetonowych.
Jak przekonaliśmy się podczas testów wykonanych w m.in. w Warszawie oraz Łodzi (zanim autobus pojedzie na południe), system ten ma bardzo duże możliwości. Dość wspomnieć tłum na łódzkim przystanku czekający na autobus linii zastępczej (z powodu przebudowy torów tramwajowych z magnetycznych na antygrawitacyjne w całym mieście tramwaje nie chodziły aż dwie godziny). Gdy zdawało się, że kilka osób będzie musiało podróżować na stojąco, nagle nie wiadomo jakim sposobem autobus zrobił się znów pusty (a właściwie wiadomo - nowo wsiadający zostali automatycznie przeniesieni na niższy poziom). W rezultacie zawartość sześciu standardowych wagonów tramwajowych zmieściła się bez problemu do Kompresora.
Na koniec warto powiedzieć kilka słów o odczuciach pasażerów w Systemie ich Kompresji. - Stałem jeszcze na zewnątrz, gdy nagle drzwi zrobiły "pschhhh" i się zamknęły. Po chwili znów się otworzyły, lecz ludzi wcześniej wsiadających nikt nie widział. Trochę się przestraszyłem, lecz poczułem, że tłum się na mnie pcha, i zacząłem wsiadać. Przez chwilę był straszny ścisk. Widziałem jeszcze, jak drzwi dopychały delikatnie do środka kogoś, kto lekko wystawał na zewnątrz... i nagle to samo wnętrze, lecz całkiem puste, a ja siedzę sobie wygodnie w fotelu i oglądam telewizję na ekranie umieszczonym przede mną. A co tam... może przysnąłem, albo coś mi się zdawało...
Inżynierowie już pracują nad zmniejszeniem do minimum czasu kompresji i zwiększeniu jej komfortu.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9 | oddanych głosów:46)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.