Okropnie mi niewygodnie...
Dobrze byłoby rozprostować członki... Wszystko mi zesztywniało.
Ech, lepiej o tym nie myśleć. Najchętniej z kimś porozmawiam.
Sądzicie, że nie mam z kim rozmawiać? Ha! To jesteście w błędzie. Jest nas tu dużo. I to jaka różnorodność zawodów i klas społecznych! Prócz policjanta, ślusarza narzędziowego, bibliotekarza i ladacznicy mamy nawet jednego grabarza. Zawsze po zmroku, kiedy bramę miną ostatni odwiedzający, namawiamy go, żeby opowiedział nam o urokach swojej pracy. Zawsze się wykręca, ale wtedy straszymy i zaczyna opowiadać.
Najbardziej lubię słuchać o swoim własnym pogrzebie.. ano próżności i egoizmu człowiek nie pozbywa się nawet tutaj, chociaż ta wędrówka powinna nas czegoś nauczyć… Mam dużo czasu na rozmyślania. Teraz jeszcze lubię przede wszystkim wspominać...
* * *
Dużo ciekawych rzeczy dowiedziałam się od mojego pradziadka.
Leży pode mną. Nie miałam pojęcia, że moja babka większość życia spędziła w Boliwii i była jedną z prekursorek powstania ruchu partyzanckiego. Nigdy nie wiesz, gdzie sięgają Twoje korzenie... Pradziadek strasznie narzeka. Mówi, że mu ciężko na duszy. Fakt. Za życia nie żałowałam sobie smakołyków.
* * *
Ojciec...
Pewnie mnie tu dzisiaj odwiedzi, razem z mamą i bratem.
Miło będzie ich zobaczyć.
Wczoraj była tylko mama, pozamiatała liście, umyła płytę i posiedziała chwilę na ławeczce, patrząc na moje zdjęcie na nagrobku.
Szkoda że nie pomyślałam wcześniej, żeby zapisać gdzieś, jaką fotografię sobie życzę. Oczywiście że tę z przysięgi, kiedy mianowano mnie żołnierzem Korpusu, ale mama dała taką z matury...
* * *
Ależ ludzi się zeszło... Mama, tata, brat, ciotki, wujkowie.. Ale najfajniej było, jak przyszli koledzy z mojej dywizji i zaczęli wspominać wspólne akcje i wyprawy. Jak maszerowaliśmy MECH-ami przez pustynię. Moja maszyna się wywaliła i zobaczyłam tuż przed swoim nosem ślady umykających wrogów. Za spostrzegawczość dostałam Betonowy Order Orła Zwycięskiego, a ja tylko zapomniałam zawiązać sznurówki w butach mojego MECH-a.
Albo jak zostałam szefem opancerzonej kuchni polowej. Dzięki mojej żołnierskiej grochówce chłopaki stracili przytomność i przespali dywanowy nalot jądrowy. Choć tłumaczyłam im, że to wiatry były niesprzyjające, długo nie mogli mi wybaczyć. Teraz wspominają...
Wiele razem przeszliśmy, chwil dobrych i tych trochę mniej.
Wszystkie wspominam mile, bo wszystkie są moje i tak naprawdę teraz dopiero wiem, że nic innego nie jest ważne.
Zanim wypalą się wszystkie światełka, pomyślę jeszcze nad tym, jak przeżyłam swoje życie.
A później pójdę spać.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.4 | oddanych głosów:5)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.