Takiej sensacji na Polskim Dalekim Wschodzie nie było od czasu zbiorowej histerii zwanej tajemniczo wojną polsko-japońską. Rankiem, gdy każdy szanujący się obywatel WRP śpi lub właśnie zaczyna dochodzić do siebie po wieczornej dawce [ocenzurowane przez Departament Cenzury Ministerstwa Informacji], przez graniczne miasto Nowa Kołomyja Azjatycka przetoczył się grzmot silników diesla (sic!) i patriotycznych pieśni… birmańskich. Ku totalnemu zdziwieniu osłupiałych mieszkańców, do miasta wjechała pancerna kolumna złożona z 4 birmańskich czołgów, kuchni polowej, wozu propagandowego i starego autobusu szkolnego z napisem Szwadron Śmierci, wiozącego kilkudziesięciu drętwych typów. Po kilku minutach dołączyła do nich laweta z helikopterem.
- Panie! Co tu się działo! Ludzie wylegli na ulice zobaczyć cały ten bajzel na kółkach, a największą sensację wzbudziły czołgi, takie, wie pan, benzynę, czy węgiel. - relacjonuje anonimowy świadek inwazji.
Kolumna zatrzymała się na głównym placu, gdzie na maszt wciągnięto flagę Birmy, odegrano birmański hymn i wśród salw śmiechu zgromadzonych na rynku mieszkańców odczytano oświadczenie, że „tu już nie Polska, tu Birma!”. Następnie z wozu propagandowego posypały się ulotki oznajmiające, że WRP zaatakowana z lądu i powietrza cofa się na całej linii ponosząc olbrzymie straty w ludziach i sprzęcie. Na koniec czołgi ostrzelały gmach Urzędu Gminy (co urzędnicy porównali do rzucania cegłami w Sobieskiego), po czym skierowały się na północ. Na miejscu pozostał tylko szwadron śmierci, który bambusowymi pałami zaczął zaganiać ludność na miejski stadion w celu dokonania profilaktycznej eksterminacji. Na nieszczęście dla najeźdźców wybiła właśnie godzina drugiego śniadania i miejscowi po prostu rozeszli się do domów. Dzieła upokorzenia dokończyło trzech żołnierzy IV Korpusu Inwazyjnego, którzy [ocenzurowane przez Departament Cenzury Ministerstwa Informacji] w trupa*, wtoczyli się na plac powracając z przepustki do koszar. Wzbudziło to panikę w szwadronie:
- Widziałem jak wbiegli do autobusu i pognali za, hehehe, kolumną pancerną! Został tylko jeden, który udając hydrant chciał wycofać się w stronę granicy, ale gdy jeden z naszych w celu oddania moczu wyciągnął… wie pan, „sprzęt”, Birmańczyk bez oporu oddał się do niewoli. - opowiada cieć sprzątający plac.
Powodem całego zamieszania okazała się… Norwegia, która odmówiła przyjęcia transportu 26 letniego mięsa z Birmy, oświadczając, że przetrzymywano je w zepsutych lodówkach. Sanepid poparł Norwegów, stwierdzając, że takie mięso nie spełnia nawet amerykańskich norm! Birma uznała to za deklarację wojny, a przewodniczący parlamentu posunął się nawet do kłamliwego stwierdzenia:
- Były już trzy rozbiory Polski, będzie i czwarty! Birma zmiażdży każdego, stojącego jej na drodze ku norweskiemu agresorowi!
Cała afera zakończyła się w mało spektakularny sposób. Kolumna pancerna za przewóz przez granicę materiałów wybuchowych i szkodliwych dla środowiska pojazdów benzynowych została aresztowana przez lokalny patrol celny (poza tym zatamowała ruch na drodze lokalnej numer 20.457). Lawetę z helikopterem odholowano do granicy birmańskiej.
Na pytanie dlaczego IV PKI nie zareagował na akt agresji, jego dowódca odparł, że we wrześniu Korpus ćwiczy obronę granic przed agresją wroga i „nie ma czasu na jakieś birmańskie pierdoły”.
*Departament Zdrowia przypomina: w Polsce zjawisko alkoholizmu nie występuje.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.7 | oddanych głosów:82)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.