Wszystko musi się kiedyś skończyć. I wszystko wskazuje na to, że tym razem koniec przychodzi na programy, strony polnetowe i całą gamę innych utworów udostępnianych na wolnych licencjach. Moda może była i ciekawa, jednak nie przetrwała w warunkach wszechogarniającego i przytłaczającego dobrobytu panującego w Wielkiej Rzeczpospolitej.
- To było trochę samolubne ze strony twórców – mówi Pan Jan. – Tak sobie tworzyć i udostępniać za darmo wszystko. Przecież każdy powinien mieć prawo zapłacić za korzystanie z ich pracy.
- Dokładnie – wtóruje Pan Zdzich, właściciel sklepu na Alejach Wiecznej Chwały Niezwyciężonego Oręża Polskiego. – I do tego te [nie, nie Panie Zdzisławie – tak nie mówimy – to mogą czytać dzieci] wolne licencje obejmowały też wykorzystanie komercyjne. Ludzie na przykład sobie słuchali muzyki podczas zakupów, dobrze się bawili i ciężki szmal mi w kasie zostawiali, a ja nawet części tych pieniędzy nie mogłem artystom wcisnąć. To chore było. Mało z torbami przez to poszedłem… pełnymi stuzłotówek – dodaje łkając.
Jednak na szczęście znalazła się grupka młodych idealistów, gotowych poświęcić się dla dobra ogółu. Zainicjowali oni Ruch na rzecz Praw Autorskich, który z dnia na dzień rośnie w siłę i uwalnia Obywateli Najjaśniejszej od koszmaru wolnych licencji.
- Wie Pan – mówi Marcin, licealista z Woli Buchowskiej na Lubelszczyźnie, - początkowo to się z nas rówieśnicy śmiali. No, że piszemy te programy i opatrujemy literką „C”. Nie mogli zrozumieć jak można za korzystanie z nich chcieć pieniędzy. Ale przecież nasze społeczeństwo cierpi z powodu tego całego dobrobytu – trzeba być człowiekiem i jakoś ludziom pomóc. Też bym wolał z gołym tyłkiem ganiać, ale trudno – czego się nie robi dla idei.
W niedługim czasie w polnecie jak grzyby po deszczu wyrastać też zaczęły serwisy publikujące materiały chronione prawami autorskimi za korzystanie z nich żądające solidnych sum.
- To cudowne – z obłędem w oczach wykrzykuje Pan Zenon, którego oblicze jest w tej chwili obrazem prawdziwego szczęścia. – Pół emerytury w ten sposób już poszło. A listonosz był tu zaledwie przedwczoraj...
Redakcja serwisu www.wielkarzeczpospolita.net podkreśla, że, mimo spadających na nią z tego powodu głosów krytyki, treści artykułów znajdujących się w serwisie nadal publikowane będą na licencji „Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska”, co oznacza, że można je kopiować, rozpowszechniać i tworzyć na ich bazie utwory zależne, jeżeli tylko zachowane zostanie nazwisko autora, a dalsze rozpowszechnianie nastąpi na takiej samej licencji.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.3 | oddanych głosów:33)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.