Ministerstwo Słusznych Kroków zastanawia się nad reformą więziennictwa. Otóż na terenie WRP znajduje się 70 więzień, w których państwo zatrudnia 1500 strażników. Natomiast liczba więźniów jest wyjątkowa niska - obecnie w polskich więzieniach przebywa tylko siedmiu skazańców, którzy notabene po cichu przyznają się, że są więźniami z wyboru. Wybrali życie w odosobnieniu, uciekając od ciągle narzekających żon i zrzędliwych teściowych.
Jeden z więźniów, pan Zenon, zgodził się opowiedzieć nam swoją historię. Zapytany jak to się stało, że został skazany odpowiedział:
- Panie, ja dość miałem ciągłego marudzenia, tak bardzo, że pustelnię chciałem wybudować, zniknąć, zaszyć się gdzieś, ale żona nie dawała mi spokoju. Próbowałem ulepić sobie lepiankę z gliny - znalazła mnie i kazała lepić garnki. Chciałem postawić szałas, to kazała koszyki wyplatać. Na słupie chciałem w końcu zamieszkać, jak Szymon Słupnik nie przymierzając, to bobry napuściła.....
Musiałem coś przedsięwziąć. Najpierw zapisałem się na kurs origami. A kiedy dostałem dyplom ukończenia kursu, wziąłem garść banknotów, tych z wizerunkiem Naczelnika i ułożyłem z nich stateczki. Piękna flota mi wyszła. Puściłem Wisłą. Myślę, do Ministerstwa dopłyną, agenci zobaczą, znajdą mnie swoimi sposobami i za marnotrawienie dobra narodowego i znieważenie wizerunku Najjaśniejszego zamkną. I zawsze będę miał już święty spokój. Niestety, pieniądz rozmókł i zatonął.
Ale nie poddawałem się. Zapisałem się na jogę i nauczyłem pozycji orła. Udałem się pod Ministerstwo Informacji i przesiedziałem dwa dni przed budynkiem ze splecionymi dłońmi, a miejskie gołębie dawały z siebie wszystko (dosłownie i w przenośni) żebym wyglądał po ptasiemu. Jednak nie znalazłem zrozumienia i nikt mnie z Orłem Zwycięskim nie skojarzył i za obrazę najwyższego symbolu nie zamknął.
Czego ja nie próbowałem.... nawet wołgę czarną wypatrzyłem i palcem napisałem na niej "BRUDAS"... a agenci tylko mi podziękowali, że dodatkowy karnet na myjnię będą musieli wykupić z własnej kieszeni...
Skonstruowałem mini-bombę atomową i chciałem podłożyć w Ministerstwie Wojny. Złapano mnie, ale zamiast zakuć w kajdany, dostałem order za wybitne osiągnięcia naukowe z dziedziny fizyki, bo nikt do tej pory nie zbudował kilogramowej bomby jądrowej.
Poszedłem w końcu do ministerialnego baru w białej koszulce z czerwonym słoneczkiem na piersi i poprosiłem o kompot z wiśni. A kelner po prostu mi go podał!...
Byłem kompletnie załamany. Wyszedłem z baru na ulicę, zamyśliłem się i zapaliłem papierosa. Dumałem nad swoim ciężkim losem ładną chwilę, po czym postanowiłem pójść po prostu przed siebie. Rzuciłem niedopałek na ulicę i...... wtedy się zaczęło. NARESZCIE!
Zostałem zatrzymany za zaśmiecanie chodnika przed budynkiem Ministerstwa Wojny. Dzięki najlepszym petom marki Marlboro dostałem dożywocie.
Cel został osiągnięty, choć w sposób niezamierzony.
Dzisiaj, w więzieniu, czuję się naprawdę wolny. Mam wikt i opierunek, hoduję rybki, czytam książki, ba! nawet piszę własne! Komponuję, rzeźbię i stepuję. Niestety zresocjalizować się nie dam i na żonine łono nie wrócę.
Urzędnicy więzienni potwierdzają beznadziejny przypadek pana Zenona, a Ministerstwo głowi się nad reformą.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.8 | oddanych głosów:71)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.