Kiedyś życie było proste a reklamy mało skomplikowane.
Lubię reklamy. Generalnie uważam, że nie ma jak fajny bloczek reklamowy w przerwie dobrego filmu. Problem tylko w tym, że nie lubię kiedy robi się ze mnie idiotę, a ostatnio mam wrażenie, że reklamodawcy definitywnie uznali nasze społeczeństwo za bandę kretynów.
Weźmy na pierwszy ogień reklamy kremów przeciwzmarszczkowych i innych upiękniaczy, bez których naszym lepszym połówkom trudno się obejść. Nie mówię, że nie jest fajnie mieć stosiku kremów w szafce, bo nie o to chodzi. Chodzi mi raczej o sposób w jaki jędrne, kilkunastoletnie modelki w reklamach chcą mi wcisnąć kit, że mają taką cerę/uda/dłonie (niepotrzebne skreślić) właśnie dzięki temu, że stosują krem.
Ja rozumiem, gdyby mi pokazali gładką jak dupcia za przeproszeniem niemowlaka twarz 40-50 letniej babeczki, z certyfikatem, że to nie botoks, tylko koenzym Q10. Wtedy pełen respekt i szacunek. A na marginesie: konia z rzędem temu kto wie, co to takiego ten koenzym Q10.
OK. Rozgryzłem już LOreal i poczułem się lepiej ze świadomością, że laboratorium w Vichy zajmuje się głównie wymyślaniem nazw, które fajnie brzmią i nic nikomu nie mówią. Teraz czas na jogurty.
Nie będę się rozpisywał o nieoszypułkowanych truskawkach ledwo mieszczących się na łyżeczkach, o nienaturalnie wielkich porzeczkach itp. Po pierwsze to zbyt mało wyrafinowane, a po drugie każdy kto choć raz był w McDonalds mniej więcej czuje różnicę pomiędzy tym co na obrazku, a tym co na laterzu (o pardon! na tacce).
Po pierwsze - tak na rozgrzewkę - kto, pytam kto zaspokoi choćby najmniejszy głód mikroskopijnym jogurtem Danio?! To samo zresztą tyczy się Snickersów, ale mniejsza o większość.
Po drugie - pogodoodporność w wykonaniu L.casei defensis. Tym razem chłopcy od marketingu nie poszli na łatwiznę i zamiast wymyślać bzdury w postaci koenzymu Q10 postawili na coś, co jest udokumentowane naukowo i w dodatku ma fajną nazwę. Danone szczyci się więc, że w każdej buteleczce Actimela jest kilka miliardów owych dobroczynnych bakterii. Szkoda tylko, że zapomniał dodać, że w przeciętnym przełyku każdy z nas ma ich kilkaset razy więcej, więc ogólnie szkoda zachodu.
Ale mówi się trudno, żyje się dalej. Kolejne reklamy, kolejne bzdury. A szczególnie w telekomunikacji, którą jako najsmaczniejszy kąsek zostawiłem sobie na koniec. Ile bowiem trzeba mieć tupetu i jak wielkim trzeba być ignorantem, żeby coś co kosztuje 50zł reklamować jako 60 minut za darmo?!
Ogólnie temat za darmo jest u naszych kochanych operatorów dość mocny, ale w TP szczególnie. Przecież każdy średnio rozgarnięty obywatel z kalkulatorem (a ci lepiej rozgarnięci nawet bez) jest w stanie policzyć, że jeśli za 60 minut rozmowy płaci 50 złotych, to wychodzi jakieś 83 grosze za minutę. Ale jak widać, nasz kochany operator bez żenady wciska nam kit, że u niego jest za darmo i nawet pal go licho, szkoda tylko, że dał się w to wszystko wciągnąć Dudek.
Kolejna reklama, również w temacie darmowych rozmów, próbowała mnie przekonać, że "teraz w Orange GO darmowe rozmowy w prezencie na święta". No tu, to aż mnie ciarki po plecach przeszły, więc sprawdziłem. A w regulaminie owszem, rozmowy darmowe przez miesiąc, ale nie za darmo, tylko za 25zł i nie na święta, tylko w grudniu bez 24 i 25 dnia grudnia. Ale cholera wie, może im chodziło o święta prawosławne?!
Co ciekawe, Plus GSM jakoś nie wciska mi darmowych rozmów w swoich reklamach, a mimo to gdybym miał wybierać, to poleciałbym właśnie do ich salonu. Dlaczego? Sam nie wiem. Może to przez kozaczki w panterkę, a może numer do Japonii tam mają?
Przy okazji darmowych akcji - jestem bardzo ciekawy komu udało się kiedykolwiek kupić coś na 0%, darmowy kredyt. Tak żeby nie zapłacił ani złotówki opłaty manipulacyjnej itp. No ale co począć, skoro niektórzy wciąż uważają, że banki to instytucje charytatywne.
A na koniec reklamy z Zygmuntem Hajzerem. Tych już nie zdzierżyłem i wyłączyłem telewizor.
Polub to:
Podziel się:
Ten felieton opisuje wyłącznie subiektywny punkt widzenia jego autora.
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.