Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy
REKLAMA
Miesiąc z życia Agenta - część II ::historia:: 21.04.2063 by veratrish
Jest 6 marca 2061 roku.
Dzisiaj spotkałem młodocianego agenta Zimbabwe. Jego wyobrażenie o pracy jest mgliste. Myślał że po prostu spotka się z agentem przeciwnika i wymienią się informacjami.
Rano leżałem na Hiperfortecy i nagle czuję że coś mnie szturcha. Myślałem że to rotmistrz lub jakiś hetman, a to było małe murzyńskie dziecko. Udawałem że rozumiem tylko po polsku, a on znał tylko jakiś język plemienny, który jakimś cudem rozumiałem.
On mówił o sekretach państwowych. Ja odpowiadałem coś w stylu: "Ogórki są zielone, a ja najbardziej lubię kiszone". Wszystko zapisywał, żeby później dać to tłumaczom. Dzieciak był niewyszkolony, głupiutki i chudy. Żal mi się chłopaka zrobiło i dałem mu dużo jedzenia (z wczorajszej imprezy).
Jest 9 marca 2061 roku.
Rano obudził mnie przeraźliwy huk. Okazało się że moją łajbę podwodną "White Deep" zauważyła jakaś grupa wojska z Angoli.
Byli tak głupi, że wypłynęli ze swojego okrętu podwodnego. Zaczęli atak kamykami, piaskiem i gołymi rękami. Potem trochę zmądrzeli i chcieli wepchnąć mój korab na jakiś podwodny masyw górski. W zderzeniu ucierpiał tylko mój komputer i układ sterowania. Angolijczycy byli tak absurdalni, że nie zabrali butli z tlenem ani nie wypływali na powierzchnie i prawie wszyscy się potopili. Nie utonął tylko ten dzieciak, którego spotkałem wczoraj. Pewnie Zimbabwe dało go Ludowej Marynarce Angoli za karę.
Zabrałem go na statek i popłynąłem z nim na ląd. Odstawiłem go do naszej bazy i powiedziałem żeby się nim zaopiekowali. Coś czuję że go spotkam jeszcze nie raz.
Jest 12 marca 2061 roku.
Dowiedziałem się, że potrzebują wsparcia poza orbitą. Postanowiłem im pomóc. Przerabiam i naprawiam swoją łódź podwodną na małą rakietę.
Właśnie wyliczam, czy da radę przetrwać w przestrzeni kosmicznej. Wyszło mi, że przetrwałaby nawet atak Superciężkiego Krążownika Kosmicznego tak, jak przypuszczałem. Muszę jeszcze tylko trochę poprzerabiać i będę mógł lecieć. Zwiększyłem moc silnika, zainstalowałem kilka programów w systemie dowodzenia i przygotowuję się do startu.
Wziąłem odpowiednią ilość jedzenia, broni i innych rzeczy. W powietrzu okazało się że poleciał ze mną nawet ten mały agent. Będę go musiał zatrzymać, aż do powrotu na Ziemię. Ciekawe co na to dowództwo...