Zdjęcie zamachowca zrobione przez jednego ze świadków
Dziś po południu doszło do, na szczęście nieudanego, zamachu na Naczelnika Państwa. Niezależni eksperci wciąż się kłócą o dokładną liczbę ataków na życie Ojca Narodu, zgadzają się jedynie w tym, że wszystkie były nieudane. Nie obyło się niestety bez ofiar.
O godzinie 14:30, wóz pancerny z Naczelnikiem na pokładzie opuścił teren odbudowywanego Pałacu Naczelnikowskiego. Maszyna Naczelnika powoli wytoczyła się przez bramę, skręciła w Krakowskie Przedmieście z zamiarem obrania kursu na Częstochowę, gdzie Naczelnik miał uczestniczyć w uroczystym otwarciu nowej akademii wojskowej.
- Gdy znaleźliśmy się na drodze, dostałem od nawigatora komendę by zwiększyć prędkość. Nacisnąłem więc na pedał gazu. Rozpędziliśmy się może do 120 km/h, gdy coś podbiło nas w górę na około 30 cm. W pierwsze chwili myślałem, że to próg zwalniający jest źle wyprofilowany, ale potem poczułem swąd topiącego się plastiku.
Okazało się, że ktoś stojący na dachu odległej o kilkadziesiąt metrów kamienicy, odpalił rakietę w kierunku naczelnikowskiego "Żbika". Eksplozja była dość silna, jednak na opancerzonym wozie wywołało to tylko delikatny pożar zderzaka wykonanego z plastiku. Jedynie kretyn odpalający rakietę nie wytrzymał odrzutu i spadł z dachu wprost na chodnik. Przy próbie ucieczki został ujęty przez żołnierzy Biura Ochrony Rady Najwyższej. Natychmiast pojawiły się myśliwce ratownicze, a Krakowskie Przedmieście zostało zablokowane przez policję.
Zamachowcem był Abdullah Abdullah ben Abdullah ibn Abdullah vel Ab, obywatel Egiptu pochodzenia arabskiego. Przyznał się do winy, zaprzeczając jakoby pracował na czyjeś zlecenie. Odpowie on przez sądem wojskowym za zniszczenie mienia (chodzi o zderzak z wozu pancernego). Ambasada egipska stwierdziła, że nie ma nic wspólnego z zamachem i natychmiast pozbawiła go praw obywatelskich, z prawem do oddychania na terenie Arabskiej Republiki Egiptu włącznie.
Po zajściach przy owej feralnej kamienicy, około 200-250 osób dostało niekontrolowanego ataku śmiechu, który trwał przez ok. pół godziny. Maniakalny śmiech, który udzielił się również dwóm studentom, nie wyszedł im na dobre. Jeden zmarł po ok. 15 minutach śmiechu, drugi zaś po około pół minucie. U pierwszego, lekarze zdiagnozowali atak serca wywołany nadmiernymi skurczami. Drugi zmarł na skutek zadławienia się kebabem. Niestety, zauważono ich dopiero, gdy wszyscy przestali się śmiać.
Po krótkim spisywaniu protokołu, pojazd Naczelnika ruszył w drogę pod eskortą dwóch radiowozów.
UWAGA: Informujemy, że Krakowskie Przedmieście jest już całkowicie przejezdne, jednakże policja ustawiła tymczasowe ograniczenie prędkości do 140 km/h.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.4 | oddanych głosów:18)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.
