Doskonale wyszkoleni - chcą wykorzystywać swoje umiejętności jak najczęściej
Od niedawna, w Biurze Ochrony Rady Najwyższej (BORN), można zaobserwować nietypowe zjawisko. Mianowicie członkowie Biura zaczęli twierdzić, iż ochraniają za mało osób i chcą rozszerzyć swoją działalność.
Przypomnijmy, że BORN dba o ochronę Naczelnika Państwa Polskiego, Przewodniczącego Rady Najwyższej, Wiceprzewodniczących Rady Najwyższej, Ministrów, Wiceministrów, Prezesa Najwyższej Izby Kontroli Totalnej, byłych Naczelników Państwa Polskiego (z przyczyn obiektywnych, zadanie obecnie nie wykonywane), przedstawicieli delegacji spoza terenów WRP oraz innych ważnych osób, od których zależy dobro państwa, a także o ochronę obiektów służących Naczelnikowi Państwa Polskiego, Przewodniczącemu Rady Najwyższej, Ministrom - członkom Rady Najwyższej i Prezesowi NIKT, polskich przedstawicielstw dyplomatycznych, urzędów konsularnych oraz innych obiektów o szczególnym znaczeniu.
Patrząc na tak duży zakres osób i obiektów do ochrony, można odnieść wrażenie, że oficerowie BORN-u mają pełne ręce roboty. Dlatego ich ostatnie działania i oświadczenia są trochę dziwne. Spytaliśmy jednego z funkcjonariuszy, co tak nagle spowodowało chęć ochraniania większej liczby osób.
- Jak zapewne Państwo wiedzą, niedawno w Madagaskar Reality Show doszło do incydentu w łódzkiej siedzibie Prawa i Sprawiedliwości (jedna z partii politycznych, z początku XXI wieku – przyp. red.), gdzie szaleniec próbował zabić prezesa PiS-u, ale jako, że go nie zastał, zabił jednego z obecnych tam członków PiS-u. Kilka dni później, w jednym z łódzkich przedszkoli, kilkoro dzieci zbudowało pistolet z klocków LEGO i zaczęło odgrywać tę scenkę z MRS. Bardzo nas to zaniepokoiło i wspólnie stwierdziliśmy, że musimy zwiększyć ochronę.
Niezależni eksperci twierdzą, że to dziecinna wymówka, która ma usprawiedliwić działania BORN-owców i ukryć ich prawdziwe motywy. Oczywiście, członkowie BORN-u swoją nadprogramową ochronę oferują w swoim czasie wolnym lub gdy są na urlopach. Początkowo zaczęli proponować ochronę agentom Ministerstwa Informacji oraz pracownikom innych ministerstw, ale kilka dni temu zaczęli już chodzić od domu do domu zwykłych Polaków i prezentować swoje oferty ochrony, niczym tani akwizytorzy rodem ze Stanów Zjednoczonych.
Początkowo nie było nikogo, kto by przyjął nowe usługi BORN-owców, ale z czasem znalazło się kilka osób.
- Jako pracownik Ministerstwa Informacji, nie muszę się martwić o ochronę mając wokół siebie tylu agentów, więc początkowo odmówiłem. Jednak za trzecim czy czwartym razem, widząc ich smutne twarze po prostu złamałem się i poprosiłem o ochronę. Tak z czystej litości. Gdy się zgodziłem, byli rozpromienieni niczym dziecko, które dostaje na pierwszą komunię swój pierwszy Kład klasy Dzieciak 2000. – mówi pracownik jednego z pionów MI, Pan Zdzisław.
- Oglądałam właśnie nowe wyczyny posła Palikota na MRS, gdy ktoś zapukał. Byli to BORN-owcy. Gdy powiedzieli mi o co im chodzi, chciałam odmówić, bo straż miejska i policja dają nam odpowiedni poziom ochrony, ale jak tak słuchałam o tym jacy oni są niespełnieni, to zrobiło mi się smutno i aż głupio mi było się nie zgodzić – mówi Pani Pelagia, mieszkanka Żoliborza.
Naczelnik już zapowiedział, że nakaże skierować wszystkich członków BORN-u kolejno na przymusowe terapie u psychologów ds. niespełnienia zawodowego, tak aby jak najszybciej powrócili do pełni zdrowia.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.2 | oddanych głosów:19)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.