Doniesienia o zamieszkach w województwie tybetańskim okazały się prawdziwe. Pokojowe początkowo pielgrzymki do jednego z buddyjskich klasztorów przekształciły się w nielegalne, antyrządowe demonstracje. W celu przywrócenia spokoju w regionie musiało interweniować wojsko. Przemyślmy, dlaczego dobrze zapowiadający się dzień zakończył się tak bardzo, bardzo, bardzo źle.
Obywatele z dalekowschodnich prowincji Wielkiej Rzeczpospolitej pod wpływem ostatnich doniesień rozpoczęli masowo pielgrzymować do Lhasy. Od mieszkańców stolicy województwa wiedzieli, że inkarnacja Naczelnika znajduję się w klasztorze położonym wysoko w górach, jednak większości pielgrzymom wystarczały pamiątki w postaci koszulki lub kubka z jego podobizną, które można było kupić w sklepie za rogiem.
Najbardziej zapalczywi, lub - jak mógłby powiedzieć ktoś złośliwy - znudzeni bezustannym siedzeniem przed telewizorem, ruszyli do wskazanego klasztoru. Na spotkanie z domniemanym wcieleniem Naczelnika ustawiła się dłuuuuuga (jedno „u” odpowiada 0,75 km w rzeczywistości) kolejka, a jak wiadomo, kolejki doprowadziły do rozpadu niejednego już systemu. Tu ktoś szepnie słówko, tam ktoś po cichutku ponarzeka, ktoś inny opacznie zrozumie, i nie wiadomo kiedy ani dlaczego, wielotysięczny tłum zaczyna skandować antypaństwowe hasła.
Tak stało się i tym razem. W celu opanowania sytuacji na teren klasztoru weszła policja. Według relacji świadków, tłum na widok policyjnego kordonu momentalnie zamilkł. Ludzie powoli zaczęli się opamiętywać. Niejeden obywatel cichym przekleństwem wyraził szczerą skruchę, inny szeptał coś o mleku zostawionym na gazie, gdy nagle, ponad głowami ludzi, przeleciała cegła, by rozbić się u stóp policjantów. Podejrzewa się, że inicjatorem i wykonawcą rzutu był jeden z buddyjskich mnichów.
- I wtedy nie było już odwrotu. Ludziom głupio było się rozchodzić w najciekawszym momencie. Jak się powiedziało: „Cegła leci!”, to i trzeba powiedzieć: „Walić wszystkich po równo”- tłumaczy pan Adrian, jeden z uczestników zamieszek.
Osłupiali niespodziewaną reakcją tłumu („Przecież zawsze się rozchodzili!”) funkcjonariusze, nie stawiali prawie żadnego oporu („Dostać z własnej pałki! Taki wstyd”!). Zamieszki szybko objęły całe województwo. Obecnie trwają starcia żołnierzy z buntownikami.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.2 | oddanych głosów:19)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.