Kilkudniowy strajk stołecznej policji przed pałacem naczelnikowskim zakończył się dzisiaj w dramatycznych okolicznościach. Największe od lat zamieszki zostawiły po sobie iście mikołajkowy krajobraz: porozrzucane hełmy i tarcze, popalone radiowozy i opony, zerwane chodniki, walające się tu i ówdzie łapki i główki...
A wszystko zaczęło się od górników z kopalni "Wujek", którzy wściekli na to, iż nikt z rządu nie przyjechał odpowiedzieć na ich postulaty (między innymi zamknięcia nadmiernie rentownych spółek węglowych) postanowili zjechać się autokarami do stolicy po to, by tam osobiście przedstawić swoje propozycje restrukturyzacji górnictwa samemu Naczelnikowi państwa. Na miejscu zastali jednak mur tarcz i uzbrojonych funkcjonariuszy, którzy nie wpuszczali ani nie wypuszczali nikogo z/do pałacu. Stojąc na mrozie czekali więc bezczynnie, zadowalając się gwizdaniem w gwizdki i paleniem opon. Wkrótce wściekłość i frustracja protestujących górników dały o sobie znać. Mający wręczyć petycję Naczelnikowi, zdesperowany sztygar Kamil Kret, nie mogąc przedostać się przez kordon tradycyjnymi sposobami, postanowił wjechać tam swoim vanem. A że na jego drodze stali protestujący policjanci, dokonał tego (jeśli można to tak określić) poważnie naruszając przepisy ruchu drogowego.
Czyn desperata wywołał niespodziewaną lawinę wydarzeń. Koledzy wprasowanych w jezdnię policjantów na oczach setek górników zlinczowali nieszczęsnego kierowcę. To z kolei rozjuszyło górników, którzy chwycili za kilofy, płyty chodnikowe i łomy. Z nadarzającej się okazji błyskawicznie skorzystali członkowie Federacji Anarchistycznej, którzy w grupie liczącej czterdzieści osób wsparli pracowników kopalni "Wujek". Wkrótce bitwa przeniosła się do centrum, kiedy do zamieszek włączyli się emerytowani członkowie stowarzyszenia kibiców "Legia Hools" i "HWDP Polonia Warszawa". Pamiętający jeszcze czasy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku staruszkowie wykazali się niesamowitym zdrowiem, wrzeszcząc na cały głos "j*** policję" czy "zostaw kibica, ty k*** zostaw kibica!" oraz demolując radiowozy i rzucając krzesłami, petardami i kamieniami w nieszczęsnych policjantów.
Kres zamieszkom położyło dopiero użycie napalmu przez przysłane z odsieczą naczelnikowi oddziały OKONia. Bilans ofiar zamieszek nie jest do końca znany, wstępne dane mówią o osiemdziesięciu "poszkodowanych" policjantach i prawie kilkuset ofiarach wśród reszty biorących udział z zamieszkach.
PBWK nie ogłosiło jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie dzisiejszych zajść, bowiem rzecznik partii zniknął w tajemniczych okolicznościach. Ostatni raz widziano go jadącego w czarnym samochodzie w stronę Alei Mokotowskich.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.3 | oddanych głosów:20)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.