Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy
REKLAMA
Co się stało z galaretkami ::technika:: 31.10.2059 by Red_81
A teraz dzieci, Mgławicy Kraba powiedzcie: Pa pa!
Jak zapewne czytelnicy serwisu www.wielkarzeczpospolita.net wiedzą, w ostatnich dniach odnotowano dziwne zjawisko zniknięcia Mgławicy Kraba. Jest to o tyle ważne, że właśnie stamtąd pochodziły dziwne galaretkowate, krzemowe istoty, z którymi od miesięcy bez powodzenia walczyła Polska Marynarka Gwiezdna. Niestety dziennikarskie śledztwo mające na celu wyjaśnienie tego zjawiska, mimo najusilniejszych prób naszej redakcji, nie posuwało się do przodu do czasu gdy...
... do czasu gdy nie szedłem spokojnie ulicą z redakcji do domu, a przy krawężniku zatrzymał się czarny samochód. Miły człowiek w czarnym garniturze i czarnych okularach zaprosił mnie do środka.
Świadomość odzyskałem siedząc w niedużym pokoju naprzeciw biurka. Trzymałem w rękach swój notatnik i ołówek, a ten sam agent Ministerstwa Informacji, którego widziałem na ulicy, poprosił bym poczekał chwile i przygotował się do przeprowadzenia wywiadu.
Po chwili do pokoju wszedł niski, łysiejący mężczyzna w białym fartuchu, przedstawił się jako szef pionu naukowego Ministerstwa Wojny, po czym rozpoczął z uśmiechem:
- Więc chciałby Pan wiedzieć coś na temat zniknięcia Mgławicy Kraba?
Skinąłem głową.
- Tak. To bardzo ciekawe – kontynuował. – Czy słyszał Pan o teorii światów równoległych? Bardzo chcielibyśmy, żeby opisał Pan to jak należy.
- No czytywało się książki science-fiction. Ale żeby tak naukowo...
- Nieważne. Czyli wszystko co najważniejsze Pan wie. A skoro swoją wiedzę czerpał Pan z tego właśnie źródła, wie Pan również, że jest możliwe przeskoczenie z jednego świata do drugiego. No proszę nie robić takich wielkich oczu. Nikt nie mówi, że jest łatwe. Taka operacja pożera niebotyczne wręcz ilości energii. Ale załóżmy – tak hipotetycznie – że cała Polska Marynarka Gwiezdna zebrała by się dookoła jakiegoś obiektu i w jednym momencie odpaliła wszystkie dostępne na pokładach ładunki jądrowe, po czym ładunki te, zanim zostałyby zniszczone przez – czysto hipotetyczne – tarcze antyrakietowe przeciwnika, eksplodowałyby w jednym momencie na granicy tegoż obiektu. Wie Pan, my naukowcy mamy to do siebie, że czasem lubimy takie teorie sprawdzać w praktyce. No więc tamtego dnia... jakby to powiedzieć... nie była to do końca hipotetyczna sytuacja.
- Ale jeżeli Mgławica przeniosła się do świata równoległego, w którym na jego miejscu była już ta sama Mgławica, to czy...
- Tak. Koledzy mówili, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie zadawał takie pytania. No cóż... istnieje pewna niewielka szansa, że... no dobrze ta szansa jest może odrobinę większa niż niewielka, właściwie to dość spora... skoro Pan już tak naciska to fakt – jesteśmy prawie pewni... dobra – jesteśmy więcej niż pewni, że obie Mgławice, ta nasza i tamta, zderzyły się ze sobą i co najwyżej pojedyncze atomy krzemu z tych całych galaretek pozostały. Ale to nie nasza wina. My wysłaliśmy ich w stanie nienaruszonym. Nie możemy odpowiadać za ewentualne szkody w transporcie. Taka jest cena postępu w nauce! Nie podobają mi się Pańskie insynuacje!
- Ale ja tylko...
- Straż.
Świadomość odzyskałem w powietrzu. Właściwie to to nic przyjemnego, gdy człowiek budzi się i zdaje sobie sprawę, że właśnie odbywa lot pomiędzy pędzącym Polonezem Imperatorem, a twardym chodnikiem. Po krótkim pojękiwaniu wstałem i otrzepałem się.
Ale cóż nie ma tego złego - pomyślałem – przynajmniej nigdy więcej nie będziemy musieli pisać nic o tych żenujących galaretkach.