Ministerstwo Informacji nie bierze odpowiedzialności za los autora tekstu.
Szybciej, szybciej! Ach, niezdary, niezguły, podłe nicponie, nic nie warte kloaki, trwonicie czas tak beztrosko, a moje natchnienie ulatuje mi przez palce. Bezskutecznie próbuję je złapać, czuję jak ostatnie krople spływają do wielkiej kupy steku bzdur. Czar prysł, iskierka idei zgasła. To koniec. Koniec. Ciemność ogarnia mój umysł, mrok roztacza swoje macki splatając mój mózg. Ach, wy parszywe dranie – dość już tego, dość już mam zaspokajania waszych chorych żądz. Koniec z pochwalnymi peanami na temat naszego cudownego ustroju. O tak! To będzie pierwsza rysa w granitowym, nieskazitelnym monolicie. Och, zapewne mój wysiłek sczeźnie, odejdzie w kąt niepamięci, schowacie go do szopy historii, kiedy już uwolnicie wasze myśli z okowów ciemnoty, prosty ludzie, do którego się zwracam.
Oderwijcie się na chwilę od waszych lubieżnych przyjemności, zaprzestańcie na chwilę waszego hedonizmu, zdejmijcie różowe okulary i spójrzcie na otaczającą wasz rzeczywistość. Owszem, nie jest to przyjemnie – ot tak, przejść z bezpiecznej rutyny i normalności do wymagającego animuszu życia na trzeźwo. Ale gwarantuję wam, że gdy już wydostaniecie się z łajna próżności, gdy wasze zbłąkane dusze zechcą, chociaż na chwilę ujrzeć jak głęboko tkwicie już w gównie, wówczas przyznacie mi rację. Oczywiście, że będę czerpać z tego przyjemność, ale wzniosę się na wyżyny człowieczeństwa i powstrzymam się od namiętnego szeptania wam w ucho mantry „A nie mówiłem, a nie [ocenzurowano] mówiłem?!” ludzi ogarniętych poczuciem okiełznania racji.
Dość już mam wszechobecnej propagandy, która informuje mnie o dobrze, w jakim przyszło mi żyć. Proponuję ją wsadzić sobie głęboko w rzyć, och, oburza mnie ona niepomiernie, nie mogę wręcz słuchać tych ciągłych monopolistów właściwego toku myślenia i poprawności, którzy bez przerwy oświecają mnie jak idealny i nieskazitelny jest nasz system. Onania niegodziwości! Łajam się ciągłe w duchu, że tak długo dałem się wodzić im za nos, kala to moje imię, gdy tylko o tym pomyślę, zdaje mi się, że to potwarz niebywała dla mojego umysłu.
Dlatego wzywam was ludu, prosty i ciemny, pyszny i grzeszny, głupi i przegniły żądzą szczęścia – opamiętajcie się i zrzućcie [ocenzurowane przez Departament Cenzury Ministerstwa Informacji], w które daliście się dobrowolnie zakuć niczym owieczki idące na rzeź.
Chcę, aby mój przekaz był jasny, dlatego nie plącząc się już w kolejnych akapitach słów nawołuję: Odrzućcie [ocenzurowane przez Departament Cenzury Ministerstwa Informacji], zrezygnujcie z [ocenzurowane przez Departament Cenzury Ministerstwa Informacji], zbagatelizujcie Ministerstwo [ocenzurowane przez Departament Cenzury Ministerstwa Informacji]! Chwyćcie przędze losu w swoje ręce i tkajcie go bez niczyich manipulacji! Sprowadźcie moje fantasmagorie do świata realnego, dajcie im rację bytu, utoczcie dla nich kształt i formę! Och! Ach! Krzyki! Fanfary! Aplauzy! Staniki! Och! Racja! Racja! Moja racja!
P. S. Pewnie jesteście ciekawi wyjaśnienia, ale nic tu po was – wynocha mi stąd, ale już!
Ministerstwo Informacji z żalem zawiadamia o tragicznym wypadku do jakiego doszło na drodze między Sochaczewem Dolnym a Pszczyną. W wyniku kolizji motopompy rowerowej zaaklimatyzowanej do celów mobilnych z tubką pasty do butów zginął jedyny oficjalny i zarejestrowany członek nowopowstającej partii opozycyjnej o nieznanej jeszcze nazwie. Szczegółów nie ujawniono.
Polub to:
Podziel się:
Ten felieton opisuje wyłącznie subiektywny punkt widzenia jego autora.
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.