Poszedłem wczoraj na zakupy. Wchodzę do sklepu, u progu wita mnie miła, sympatyczna, uśmiechnięta dziewczyna w ludowym, łowickim stroju i prosi o zdjęcie butów. Przysiadam na fotelu i zakładam jednorazowe, mięciuchne kapcie. Pracownik sklepu odkłada moje obuwie na półeczkę, gdzie równo stoi już kilkadziesiąt par. Wiem, że kiedy wrócę zastanę je wypastowane i wyglancowane do połysku.
...Szlag!...
Wstaję i nieśpiesznie zagłębiam się pomiędzy kolorowe wystawy okienne, stąpając po puszystym dywanie. Za mną, cichutko szumiąc, unosi się koszyk na zakupy - poduszka grawitacyjna to fajny wynalazek.
W powietrzu rozchodzi się zapach kwiatów a wokół rozbrzmiewa trel i świergot ptaków. Spoglądam w górę. Między gałęziami drzew wije gniazdo sójka, na sąsiednim wróble biją się w budce dla ptaków o jakąś gałązkę.
Siadam na kamieniu u brzegu strumyka i składam zamówienie. Samobieżny wózek oddala się pingując cicho. Zzuwam kapcie i ściągam skarpety (Wólczanka 100% bawełna). Zanurzam stopy w chłodnej wodzie. Sielanka.
... Szlag!...
Pochylam się nad wspomnieniami z lat młodości. Wspomnienia z przednaczelnikowskiego czasu napływają szeroką rzeką. Ukradkiem otarłem łzę, która spłynęła mi po policzku. Obok mnie przycupnął młodzian, lat na oko dwadzieścia. Grzecznie zapytał się czy nie przeszkadza, obrał gruszkę i poczęstował mnie połówką owocu. Zagadał, przepraszającym tonem, czy wszystko w porządku, bo zauważył, że jestem z lekka smutny i zamyślony. Zwróciłem uwagę na plakietkę przyszytą do jego lnianej koszuli: Dyr. Nacz. Lesław Zagórny.
...Szlag!...
Nie wiem czy minęło dziesięć minut kiedy wrócił wózek z zakupami. Wiem, że wszystko się zgadza, ale ze starego nawyku, robię szybki przegląd sprawunków.
Dwa bochenki chleba „sitkowego” z formy, zapach łechce moje nozdrza. Lekko macam pieczywo: chrupkie i dobrze wypieczone, ciepłe. Wyjęte z pieca nie dalej jak piętnaście minut temu. Słoiczek miodu. Nie otwieram, widziałem niedźwiedzia za krzakiem. Wiem, że gdy wrócę do domu nie będę mógł się oprzeć i wezmę na paluch porcję miodu do oblizania. Żona mnie za to zbeszta. Szynka... Wielki kawał mięcha pachnący dymem i lasem. To żadna ściema, wczoraj wędzona. Dwa pęta kiełbasy jałowcowej. Ślina wypełnia me usta. Parówki !!! Nie oparłem się pokusie, wziąłem jedną i wepchnąłem do ust. Poemat... Kaszaneczka, salcesonik pachnący, pasztetowa. Wszystko pyszne i świeżutkie. Zero konserwantów, ulepszaczy i innego badziewia.
Wyłowiłem pojemniczek serka homogenizowanego, waniliowego. Nie o smaku waniliowym tylko z prawdziwą wanilią. Dżemik truskawkowy co do którego możesz być pewny, że owoce dojrzewały w słońcu na polu, masło dopiero co ubite, w glinianym dzbanuszku.
...Szlag by to jasny!...
Wyjmuję z koszyka produkt po produkcie i dokładnie czytam etykiety.
Benzoesan sodu, kwas askorbinowy… nie ma.
Azotan potasu, azotan sodu... Nie stwierdzam.
Kwas sorbinowy, sorbinian sodu, sorbinian potasu, wapnia...
Żadnego E210 czy E222.
Przez moment łudzę się, że dostrzegłem metylo-p-hydroksybenzoesan sodu, ale to tylko załzawione oczy zrobiły mi dowcip.
Gdzie czasy gdzie z jednego kg mięsa robiło się trzy kg gotowej wędliny mieniącej się wszystkimi kolorami tęczy, niczym benzyna rozlana na asfalcie?
Gdzie parówki, których nawet pies nie chciał ruszyć, a które po ugotowaniu rozpadały się w garnku?
Gdzie kajzerki, które przy zakupie wyglądały na świeżutkie a następnego dnia kruszyły się niczym styropian?
Gdzie zniechęcone, przemęczone kasjerki, które traktowały klienta jako zło konieczne, a uśmiechały się niczym lalka. Gdzie namolni ochroniarze, zapchane parkingi przed sklepami ? !!!
...Jasna cholera...!!!
:::::::::::::::::::::::::::::::::::
Pan na pewno wybił tę szybkę niechcący. Słoik wymsknął się Panu z ręki...
Nie, nie, nie... Sami pokryjemy koszta wstawienia tego pięciometrowego okna. Nie ma problemu, naprawdę... Zakupy na koszt firmy i proszę przyjąć nasze, najszczersze przeprosiny.
Zapraszamy ponownie, zaszczytem będzie dla nas znowu Pana gościć...
Polub to:
Podziel się:
Ten felieton opisuje wyłącznie subiektywny punkt widzenia jego autora.
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.