Od prawie wieku bez ćwierci po świecie chodzą różni ludzie, należący do różnych organizacji, którzy ostrzegają przed efektem cieplarnianym, przed topnieniem lodowców, zmianami klimatycznymi czy podnoszeniem się poziomu mórz i oceanów.
Końcówka XX i początek XXI wieku to czas zenitu aktywności tych ludzi, którzy potem zostają zepchnięci na dalszy plan z uwagi na ciągle narastające napięcie międzynarodowe. Po ogłoszeniu IV RP osoby te zostały zepchnięte zupełnie na margines społeczny.
Jednak teraz, gdy ich hasła poszły prawie w zapomnienie, ich słowa stały się ciałem. A przynajmniej co do jednej rzeczy – podnoszenia się poziomu mórz i oceanów. Przez lata naukowcy nie zanotowali żadnego gwałtownego wzrostu poziomu wód. Pierwszy objaw przyrostu H2O zanotowano tuż po ogłoszeniu wielkiego problemu gospodarczego WRP jakim jest tzw. Garb budżetowy. Tydzień temu do prasy zagranicznej dostały się wiadomości na ten temat wzbudzając panikę na całym świecie. Wiele regionów nadmorskich i wyspiarskich rozpoczęło budowanie wałów przeciwpowodziowych albo ewakuację ludności na kontynent. Od MI wiemy, iż naukowcy rozpoczęli gorączkowe szukanie przyczyn problemu. Jednak pierwszy podejrzany – lodowce – nie zmieniły swojej objętości od wielu lat. Później spojrzano ku Marynarce Wojennej, jednak ta również nie zwiększyła swojego stanu posiadania. Podobnie Marynarka Handlowa nie zwiększyła swojego tonażu na tyle by podnieść poziom wód o kilkanaście centymetrów rocznie.
Badaniami zainteresował się wywiad, który postanowił wydelegować do współpracy zespół swoich ludzi i wydzielił odpowiednie środki by zbadać dna wszelakich akwenów słodkowodnych i słonowodnych pod kątem obecności resztek faszystów z IV Rzeszy i wszelakich „norek”, które miały by powstać w skutek działań ocalałych Japończyków. Nie znaleziono żadnych śladów. Jest to oficjalna odpowiedź MI na wszelkie spekulacje niektórych obywateli co do istnienia jakichkolwiek norek japońskich na dnie oceanu.
Dopiero pan Franek, stulatek, który poszedł ze swoim prawnuczkiem Piotrusiem by połowić ryby na pełnym morzu odkrył prawdę.
-Piotruś miał urodziny i chciałem z nim spędzić trochę czasu, więc wypłynęliśmy na środek Atlantyku i zarzuciliśmy sieci. Ja poszedłem po prezent w tym czasie Piotruś wziął swoją wędkę – tutaj wskazując na dźwig mogący podnieść 20 ton – i zaczął swoje indywidualne wędkowanie. Nagle słyszę jak mnie woła. Wyszedłem spojrzałem na niego, a on mnie pyta...
-Co oni robią? – kończy Piotruś. Ja patrzę – kontynuuje pan Franek – a tu jakieś chamy wyrzucają wielkie worki do morza. Worki były mniej więcej wielkości mojej 100 metrowej długości łódki. Pomyślałem sobie, że to jakieś odpadki radioaktywne. Więc skoczyłem z Piotrusiem do nadbudówki i dałem pieprzu z tych dwóch 460 mm działek jakie mam do odstraszania natrętnych ławic piranii i Amerykanów. Pierwszy statek poszedł na dno od pierwszej salwy. Druga salwa zmusiła do odwrotu drugiego. Chciałem i tego postraszyć moimi fuzjami (stare określenie karabinów – przyp. aut.) ale wtedy wzbił się tuman czegoś w powietrze ukrywając delikwenta przed wzrokiem i radarami.
Pan Franek z prawnukiem ruszyli w pościg a gdy weszli w dziwną chmurę okazało się, że to pieniądze. Zasłona dymna ze złotych polskich. Patrol Polskiej Marynarki Wojennej, który dostrzegł wystrzały ruszył w ich kierunku po czym rozpoczął pościg za dziwnym statkiem. Został on uwieńczony sukcesem.
W tym momencie sprawa stała się oczywista. Wielkie korporacje polskie chcąc pozbyć się nadmiaru gotówki postanowiły ją topić w workach na dnie mórz i oceanów. Po skrupulatnych kontrolach wybrzeża okazało się, że wiele prywatnych osób tak robi by np. ukryć swoje prawdziwe dochody przed małżonkiem. Z uwagi na wagę problemu zajął się nią osobiście Naczelnik.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7.3 | oddanych głosów:23)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.