Kontynuując moją podróż po rodzimym, bałtyckim wybrzeżu, dotarłem do Mrzeżyna. Tu można spotkać tylko turystów z Macierzy. Ci z pozostałych prowincji nie przyjeżdżają do kurortu, którego nazwy nie potrafią wymówić. Podobnie Dźwirzyno. Nawet jeśli już się „zagraniczni” wybierają, to i tak nie trafiają, gdyż pytając o drogę, nie potrafią wysłowić się, jakiej miejscowości szukają. W każdym razie nawet lepiej, bo więcej miejsca, więc zmieściłem nawet leżak na plaży. Usiadłem wygodnie, zajadając się świeżym śledzikiem, prosto z kutra. A, że rybka lubi pływać, to popłynąłem, stylem czystym, setką. Tak minął mi poranek.
W Kołobrzegu nie warto było iść na mokra plażę, zwiedziłem więc wspaniałą Metropolię Kołobrzesko-Koszalińską, pozdrawiając żołnierzy VPKI z Twierdzy Koszalin. Odbiłem też do Ustronia, gdzie o mało co nie zaplątałem się w wiatraki, ustawione jeden przy drugim. Później zgubiłem się w Sarbinowie - prawie milion mieszkańców - już nie jest takie małe jak za mojego dzieciństwa. W Chłopach znów zjadłem sobie rybkę prosto z sieci - wędzonego dorsza. Podobno nowy gatunek rodzi się i rośnie już uwędzony. Bardzo dobry - polecam!
Dotarłem wreszcie do Mielna - słynącego z jednych z największych imprez na plażowym świecie. Po upadku klubów na Ibizie, najlepsi didżeje przyjeżdżają m.in. tutaj. Zabalowałem trochę, po czym, nie w pełni świadomy, wsiadłem do 100 metrowego betonowego banana, którego ciągła motorówka. Co ta motorówka wyczyniała, jakie akrobacje, pamiętam tylko tyle, że Darłowo i Jarosławiec widziałem z góry. I trafiłem tam, gdzie wszystkie panny mają piękne Ustka. Tu spotkałem pewnego Francuza, którego zrobiło mi się żal. Udało mi się biedakowi wytłumaczyć, że bursztynu się nie je, a pływaczki naramienne to nie butle z tlenem do nurkowania.
Ustka - całuśne miasto, plaża też, ale cała pełna - same pary tylko ja sam - wyruszyłem dalej, szukając miejsca. Dostałem cynk, że zwolniło się jedno ręcznikowe miejsce w Dąbkach i dwa miejsca parawanowe w Sianożętach, ale już nie chciało mi się cofać. Rozłożyłem się w Rowach, gdzie w rowie spotkałem znajomego pana Zdzisia - konesera win owocowych, który w wysublimowanym klimacie przydrożnego rowu, uraczył mnie paroma łykami Prałatka. Po pożegnaniu wyruszyłem, by do Łeby zdążyć przed obiadem.
Niestety, na miejscu dowiedziałem się, że słynne ruchome piaski, poszły sobie do Lęborka. No cóż, nie wypróbuję wypożyczonej łodzi podbetonowej klasy Behemot. Pozostało mi iść na plażę, znaleźć miejsce i obejrzeć plażowe kino z wyświetlanym właśnie hitem „Korsarze znad Bałtyku” w technologii 4D.
Białogóra, Dębki, Jastrzębia Góra wszędzie na plaży po parę milionów turystów chętnych zabaw wodnych. Wszędzie atrakcje - w Dębkach, gdzie napiłem się krystalicznie czystej wody ze strumyka, odbywał się właśnie turniej siatkówki plażowej o nagrodę Naczelnika. W Białogórze - konkurs miss suchego podkoszulka. Jak to nie znacie? Kobiety w podkoszulkach wskakują w narty wodne i suną po całym wybrzeżu. Po tej podróży wygrywa ta, która ma suchy podkoszulek. A we Władysławowie były... barmanki!
Dotarłem do Półwyspu Helskiego. „Zagraniczni” turyści omijają to miejsce. Ciekawe dlaczego? Może przez to nowe hasło: Goł tu Hel? Tutaj wypróbowałem sił we wszystkich sportach mających człon serfing (dawniej surfing). Łącznie z beton serfingiem. Chałupy łelkam tu! Ale się napatrzyłem! Dalej Kuźnica, Jastarnia, Jurata w niektórych miejscach było tak wąsko, że musiałem jechać na jednym kole, żeby się zmieścić. Wreszcie Hel. Ale tu też mało miejsca, jak tylko wziąłem ręcznik po kąpieli, żeby się wytrzeć, zostało zajęte.
Wpadłem jeszcze do Maksyma w Gdyni na piwo, skoczyłem na główkę z końca Sopockiego Mola i zjadłem frytki [jedz frytki], nie frytki tylko rybę i frytki w Gdańsku. Acha, gdzieś w Trójmieście jeszcze, musiałem pożyczyć trolejbusowi moje szelki, bo mu spadły.
To tyle z tegorocznej eskapady po plażach WRP.
Rozumiem, że nie muszę Was już zachęcać do przyjazdu nad polskie morze.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.2 | oddanych głosów:17)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.