Nieprawdziwą nieprawdą jest, jakoby ludzkości cokolwiek zagrażało. Wczorajsze wydarzenia związane są ze szczególnym żartem zrobionym mieszkańcom Dover przez załogę jednego z krążowników PMG. Statek ów, o odpowiednio zmienionym wyglądzie, wylądował na polu wysyłając dziwne dźwięki oraz sygnały świetlne. Przedstawiciele władz, po przybyciu na miejsce i zorientowaniu się w sytuacji, postanowili spędzić cały dzień wraz z załogą, a aby im nie przeszadzano, wokół miejsca lądowania ustawili kilka polonezów, obitych na ten czas dyktą i udających obce machiny bojowe.
Niestety, w pobliżu przebywał dziennikarz z drugiej strony Kanału La Manche. Zauważył on jedynie to, że delegacja nagle znikła. Po zmianie zabrudzonej z powodu lądowania UFO wewnętrzno-tylno-dolnej części garderoby, w panice udał się na swoją stronę, opowiadając o anihilacji połowy miasteczka. Zanim wieść doszła z Prowincji Francuskiej do najwyższych władz Wielkiej Rzeczpospolitej, poparta wieściami PMG o znacznym roju meteorów w okolicy Układu Słonecznego, 99% mieszkańców Paryża uciekało już na wschód, opowiadając o wielkiej bitwie z Obcymi. Pozostały 1% albo był pijany, albo ze strachu pomylił kierunki, albo (sparowany) wcześniej zabronił sobie przeszkadzać. Niektórzy zarzekali się, że na własne uszy słyszeli od sąsiada, który ma znajomego na wybrzeżu, że znajomy ten dowiedział się od rybaka, iż tamten na własne oczy widział łunę po tamtej stronie. W tej sytuacji władze zareagowały w jedyny możliwy sposób, może nieco zanadto ufając Francuzom, motywującym ucieczkę tym, że "przecież kamieniami nie będziemy rzucać".
Oczywiście, w Dover nikt nie uwierzył w prawdziwość oświadczenia władz, lecz w innych prowincjach bywało różnie. Zanim mieszkańcy miasteczka skontaktowali się z Warszawą, działy się różne rzeczy, których powstrzymać nie było wcale łatwo. Sporo obywateli domyśliło się, że to pewnie jakiś żart, mimo to umacniało domy workami z piaskiem i wyciągało broń z piwnicy. Zachwyca zwłaszcza gotowość bojowa mieszkańców Macierzy.
-No, ja tam nie wiem. Jak trzeba będzie, będziem się bić. Kazali być gotowym, to jestem. Czy boję się? Panie, walczyłem w Wielkiej Wojnie Polskiej! Ten order za Moskwę, a ten za Berlin! Niech no tylko przyjdą, to na ich planecie Sztandar Zwycięski jeszcze załopocze! - chwali się jeden z weteranów, wyciągając ze stodoły zabytkowego T-34. Wielu innych Obywateli, nawet nie mając żadnej broni, montowało na karoserię swych aut kosy postawione na sztorc. Nawet młodzież w wieku szkolnym przygotowała się do obrony placówek oświatowych za pomocą proc skonstruowanych z części krzeseł ("bo czemu niby nie mamy rzucać w kosmitów kamieniami?")
Mówiąc o wczorajszym dniu nie można także pominąć reakcji rządów oraz obywateli innych państw, szczególnie USA. Tam niemal wszyscy uwierzyli w atak, pewni, że właśnie USA są głównym celem najeźdźców. Przecież tyle filmów na ten temat obejrzeli... O ile jednak wśród ludności cywilnej zgromadzonej w piwnicach i schronach rozgorzały dyskusje na tematy typu "czego oni chcą? Naszych kobiet czy naszych dolarow?", żołnierze zastanawiali się w większości nad tym, gdzie zakopać mundury i broń. Jedynie nieliczni postanowili stanąć do walki. Pojawił sie nawet projekt uruchomienia zabytkowych promów kosmicznych i pomocy PMG, ale podczas prób odpadła połowa pianki izolacyjnej. Poza tym, i tak nie było dostatecznej ilości paliwa.
W Polsce jednak bilans wczorajszego dnia był korzystny, wprowadzając nieco dreszczyku emocji w codzienną nudę zarówno cywili zanurzonych w dobrobycie, jak i żolnierzy nie mających akurat żadnego konkretnego zajęcia.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.1 | oddanych głosów:22)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.