Może tym razem redakcja będzie bardziej przychylna? :)
Przeglądając wizytówki obywateli (jedno z wielu moich zboczeń) ze zdziwieniem zauważyłem, że całkiem liczne grono obok tekstu „Opublikowanych artykułów” ma kilka cyferek. Nie wzbudza to oczywiście we mnie odrazy czy niechęci, nie czuję awersji do tego typu znaków. Ale w duszy, na psychice pozostał niezatarty ślad. Mała, wstrętna, pulsująca zadra, która w dodatku ciągle powtarzała mi, ze to naturalny, zdrowy objaw dojrzałego Obywatela.
Nietrudno odczytałem aluzję, że jestem niekompletny. Oprócz tego, że brakuje mi nieco paru kilogramów i zdolności abstrakcyjnego myślenia wiadomo mi nie od dziś i nie jest to żaden sekret. Ale deficyt artykułów na moim koncie traktuję jako poważne uchybienie, które chciałbym oczywiście jak najszybciej nadrobić. Zabrałem się do tego z niekłamanym entuzjazmem, jednak już po otwarciu magicznego programu zwanego potocznie Word’em zreflektowałem się, że ja, o zgrozo żadnych talentów w dziedzinie piśmiennictwa artystycznego nie posiadam. Przyznam szczerze, że bardzo zmartwiła mnie ta wiadomość. I wcale nie dlatego, że odkryłem w sobie kolejną lukę, nie, o nie, to było coś znacznie gorszego. To ten fakt, ta świadomość [rym do wiadomość – świadomość – wiadomość], to poczucie nigdy niezaspokojonego pragnienia przysłużenia się Wielkiej. To był dopiero cios dla mojego ograniczonego umysłu, nigdy niewychodzącego poza bramy dotychczasowej, świadomej ignorancji tego problemu.
Muszę dodać, gwoli wyjaśnień, że wcześniej kilkakrotnie próbowałem już podejść i w pewien sposób oszukać SR podrzucając jej artykuły mojego autorstwa. Liczyłem, że moje pokraki i dziwadła ukażą się w serwisie na skutek braku artów jakichkolwiek. Lepszy rydz niż nic jak to mówią. Jednak okazało się, że ‘perły literatury’ mojej roboty nawet w tak trudnych czasach nie są w stanie wywalczyć sobie miejsca na piedestale i sukcesywnie są one odsyłane do instytucji zwanej koszem.
Szybko zrozumiałem, że dalsze płodzenie mych hybryd może w najlepszym wypadku doprowadzić do stworzenia Frankenstein’a , który pozbawiony jakiejkolwiek kontroli mógłby spowodować niepowetowane straty. Dlatego dla dobra społeczność WRP, jak i z szacunku dla ciężkiej pracy SR zaprzestałem tego typu działań.
Dzisiaj jednak w świetle tej wyjątkowej chwili postanowiłem spróbować jeszcze raz. Może nieco dojrzałem, nauczyłem się czegoś, wiedziony doświadczeniem wykreuję coś na miarę Wielkiej. A jeśli nie to zawsze można podjąć się tego trudnego zadania w innym, bliżej nieokreślonym terminie.
Ach tak, zapytacie cóż to za chwila, że nawet ludzie pierwotni sięgają po pióra? Otóż odpowiedź jest banalnie prosta, podejrzewam jednak, że sami byście na nią nie wpadli. Dzisiaj rano, jakby to powiedzieć była 7.00.
Jeśli doczytałeś ten tekst do końca, niewątpliwie zdenerwował i mocno poirytował Cię fakt, że tyle czasu zmarnowałeś na przestudiowanie tak bzdurnego pseudo-artykułu. Zatem tak dla rozluźnienia możesz sobie zaśpiewać: Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek, i czapkę i sandały, zielony, zielony jest cały.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9 | oddanych głosów:12)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.