Ogólnie nie jest źle. Całe waszyngtońskie metro mogło tak wyglądać...
Dziś w Nowym Radomiu rozpoczął się doroczny szczyt grupy G2, czyli najsilniej rozwiniętych gospodarczo państw naszego globu. Ze względu na protesty licznych państw*, twierdzących, że to im należy się zaszczytne miano drugiego najbardziej rozwiniętego państwa świata, w tym roku starano się używać konsekwentnie nazwy G1 + USA. Jak zwykle stronę amerykańską reprezentował prezydent USA oraz przewodniczący obu izb Kongresu, a polską, aby podkreślić niezwykłą bliskość łączącą nasze dwa narody, szwagier sąsiada syna asystenta sekretarza Naczelnika Państwa.
Podczas rozmów poruszano wiele ważnych dla współpracy obu państw kwestii. Na pierwszy ogień poszła kwestia podziału przez Amerykanów środków otrzymywanych w ramach dotacji z polskiego budżetu. Chodziło głównie o fakt odebrania 300 heksagigatryliardów dolarów Los Angeles i przekazanie ich Waszyngtonowi, jako stolicy państwa. Zaistniały podejrzenia, że pieniądze te zostaną wyrzucone na ciągnącą się już od pół wieku budowę drugiej nitki waszyngtońskiego metra.
- To prawda – przyznał skruszony prezydent USA. – Ale sami spróbowalibyście dojeżdżać tą linią co rano do pracy tak jak ja. Wsiadamy do jedynego wagonu, motorniczy zamyka drzwi, robi: "wzzzzzzzz..." i zaczyna podskakiwać na siedzeniu. Czasami, aby okazać chęć współpracy, troszeczkę gibamy się w lewo i w prawo, żeby poczuł, że my też jedziemy. A potem wysiadamy na tej samej stacji i idziemy do pracy piechota. Te pieniądze mogły by starczyć – dodaje rozanielony – może nawet na wybudowanie drugiej stacji. I to w tej dekadzie...
Oczywiście mogło być gorzej. Druga nitka metra mogła wyglądać jak pierwsza, zmodernizowana kilka lat temu przy pomocy Arabii Saudyjskiej. Ale to już inna historia...
Uwagę rozmówców zaprzątnął też problem ciągłych korków na północnym Atlantyku.
- To przez te cholerne kontenerowce – mówi jeden z zaproszonych do zabrania głosu gości – wiozące forsę dla Amerykanów. Człowiek chciałby sobie z wakacji na Polskich Wyspach Dziewiczych przejechać się na lody na Islandii, włącza na swojej łódce atomowy dopalacz, w pół godziny powinien być na miejscu... a tu masz ci – statek za statkiem, że szpilki nie masz gdzie wcisnąć. O jachcie klasy Baranowski 3000 nie wspominając.
- Jasne – włącza się ktoś z boku. – I jeszcze sukinkoty strasznie nawierzchnię niszczą... znaczy się... tego... czy ktoś już wspominał, że przez nich są korki?
W celu rozwiązania tego palącego problemu podjęto decyzję o zawiązaniu polsko-amerykańskiej spółki (wkład amerykański ograniczać się ma do jednej miliardowej procenta wkładu i niedotykania niczego bardziej skomplikowanego niż przeciętna klamka), której zadaniem będzie położenie na dnie Atlantyku gigantycznego szmalociągu.
W kolejnych dniach szczytu poruszane będą kolejne nurtujące oba narody kwestie, jak, choćby pierwsze z brzegu, wymiana naukowców i udział amerykańskich żołnierzy w polskich misjach międzynarodowych. Nawet nieoficjalnie nie udało się dowiedzieć ile gotowi jesteśmy zaoferować Stanom za to, żeby ich naukowcy i żołnierze pozostali w domach, ale jak to wyraził rzecznik Ministerstwa Informacji: "Nasza przyjaźń i braterstwo ze Stanami są bezcenne".
--------------------------------------
* Takich jak Kambodża, Gambia, Botswana czy pewne polinezyjskie państewko, którego nazwy nikt w Ministerstwie Informacji nie potrafi nawet wymówić.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.3 | oddanych głosów:4)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.