Przeciek powiadacie. Przypadek? Nie sądzę - powiedziałby jeden z bohaterów MRS.
Agenci Ministerstwa Informacji znani są ze swojej nienagannej kultury podczas wykonywania czynności służbowych. Zawsze uprzejmie pukają do drzwi podejrzanego zanim wysadzą je miniaturowymi ładunkami jądrowymi. Nigdy nie zapominają otworzyć drzwi czarnego Poloneza Agresora zapraszanej na przejażdżkę do najbliższej siedziby Ministerstwa niewieście, zanim ostatecznie wrzucą ją do bagażnika. Kultura i szarmanckość w każdym calu. W ostatnich dniach okazję o tym miała przekonać się całkiem spora liczba osób zaangażowanych w produkcję Madagaskar Reality Show.
Dla tych, którzy nie kojarzą czym jest Madagaskar Reality Show, kilka słów wyjaśnienia. Jest to realizowany z ogromnym rozmachem program telewizyjny, symulujący rzeczywistość sprzed pół wieku i zatrudniający klony polityków, których znamy z podręczników historii (zobacz więcej). Niegdyś całkiem popularny, ostatnio zaś mocno podupadły.
- A czemu tu się dziwić? - narzeka Pani Pelagia, rencistka z Bolesławca. - MRS zawsze był mocno zakręcony, ale to co scenarzyści programu wymyślają w ostatnich latach, przekracza już granice absurdu. Żaden przedstawiciel gatunku homo sapiens w naturalnych warunkach nie zachowywałby się aż tak głupio.
- Dokładnie - przytakuje jej koleżanka, Pani Czesia. - Ostatnio puścili konferencję klona ministra rolnictwa. No ludzie. Mój trzyletni wnuk gada składniej.
Nic więc dziwnego, że oglądalność MRS w ostatnich latach leciała na łeb na szyje, by według marcowego badania zejść poniżej stu milionów widzów. Wszystko się jednak zmieniło, gdy gruchnęła wieść, że jeden z kanałów madagaskarskiej telewizji rządowej chce kręcić serial toczący się w 2050 roku, w którym to Polska miałaby być światową potęgą.
- No czerwona lampka musiała się nam w głowach zapalić - wyjaśnia z marsową miną rzecznik Ministerstwa Informacji. - Pamiętajmy jakie realia udaje ten program. Nikomu przecież wówczas taki pomysł nie mógł wpaść do głowy. Musiał przyjść z zewnątrz.
- To niestety prawda - przyznaje producent programu. - Klony polityków to rzeczywiście klony. W 100 procentach wierne kopie. I wizualnie i umysłowo. Większość z nich z trudem ogarnia temat różnicy pomiędzy prawą a lewą ręką. Sięgnięcie przez nich wizją w przyszłość dalej niż do przyszłego posiłku jest po prostu niewykonalne. Ten pomysł nie mógł sam z siebie wykiełkować w głowie władz telewizji rządowej. Musiał zasiać tam go ktoś z tysięcy statystów, którzy codziennie udają zwykłych obywateli z 2016 roku. Jest nam bardzo przykro i ściśle współpracujemy z Ministerstwem Informacji w znalezieniu źródła przecieku - dorzucił na koniec, zanim klapa bagażnika ministerialnego samochodu zamknęła się na dobre.
Ktoś zapewne chciał dobrze. Może po prostu chciał pokazać bohaterom MRS, że świat może wyglądać inaczej, lepiej. Tyle że nie pomyślał o konsekwencjach, jakie takie działanie może mieć dla zdrowia i życia klonów. Zastanówmy się bowiem, co się stanie, jeżeli do pewnego naczynia o ograniczonej, bardzo, bardzo ograniczonej objętości nagle wtłoczymy pod ogromnym ciśnieniem potężną dawkę zawartości. Ani chybi pęknie. I tak też może być z głowami polityków z Madagaskar Reality Show. Świadomość tego jak wspaniała przyszłość czeka nasz kraj, kiedy tylko zostaną odsunięci od władzy, może się po prostu nie pomieścić w bardzo ograniczonej przestrzeni pomiędzy ich uszami. A tego co się wówczas stanie nikt chyba nie chciałby oglądać.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.3 | oddanych głosów:16)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.