Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy
REKLAMA
Miesiąc z życia Agenta - część IV ::historia:: 11.05.2063 by veratrish
Jest 24 marca 2061 roku.
Postanowiłem w końcu odstawić młodocianego agenta obcego wywiadu do domu. Problem w tym, że dzieciak chce mnie zwabić w przygotowaną wcześniej zasadzkę i, jeśli nie wykona tego zadania, raczej nie opuści mnie po dobroci. Mógłbym go po prostu wyrzucić, ale nie potrafiłbym go skrzywdzić po tylu dniach wspólnej podróży, to byłoby jak kopnięcie wiernego psa. O jego planach, jak również o tym, że czuje coś do pewnej zimbabweńskiej gwiazdy filmowej, dowiedziałem się, gdy mówił przez sen. Będę musiał odegrać małe przedstawienie.
Jest 27 marca 2061 roku.
Wylądowałem w skazanym przez niego miejscu. Niemal skakał z radości, gdy „niczego nieświadomy” wpadałem w zastawioną pułapkę. Wysiedliśmy z rakiety, bo koniecznie chciał mi pokazać pewien niezwykły okaz ptaka, który mieszka w okolicznych krzakach. Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że nie tylko nie ma żadnego gniazda, ale na dodatek jestem otoczony przez uzbrojonych po zęby żołnierzy Zimbabwe. Dla podtrzymania wiarygodności tej komedii walczyłem przez kilka minut, obezwładniając trzynastu oraz pozbawiając dwóch z nich szansy na potomstwo, „ulegając” w końcu przewadze liczebnej. Pozostali czterej, jedyni trzymający się na nogach o własnych siłach, wsadzili mnie do bagażnika samochodu osobowego. Chyba sami nie wierzyli, że im się uda i nie przygotowali niczego lepszego.
Jest 28 marca 2061 roku.
Przez kilka godzin nie odjechaliśmy nawet o kilometr. Słyszałem tylko stłumione głosy naradzających się żołnierzy. Faktycznie nie wierzyli, że wpadnę w zasadzkę i teraz nie wiedzieli, co mają ze mną zrobić. Nawet mi trochę schlebia, że stałem się kłopotliwym precedensem. Czas spędzony w bagażniku umilał mi zamontowany w nim barek oraz mały basen. Oczywiście standard o kilka klas niższy w porównaniu z tym z bagażników naszych Wołg. Późno w nocy w końcu stwierdzili, że odstawią mnie do najbliższej bazy wojskowej. Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zdecydowałem, że dłużej nie muszę udawać. Młody agent odniósł największy w historii ichniego wywiadu sukces i mogę wracać do własnych zadań. Bez najmniejszego problemu otworzyłem bagażnik i niezauważony przez nikogo, skryty w ciemnościach nocy, wróciłem do swojej rakiety, a nią odleciałem do najbliższej bazy WRP.
Od redakcji: Jest to ostatni odcinek przygód dzielnego Agenta. Autor, ob. veratrish, nie nadesłał dalszego ciągu i, biorąc pod uwagę datę ostatniego logowania, raczej już tego nie zrobi.