Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy
REKLAMA
Dowodziłem Armią Mars - cz. I ::historia:: 26.06.2061 by Sło(w)ik
Cudowny bal! Nikt nie wyprawia takich przyjęć jak nasz Głównodowodzący. No, może tylko Naczelnik. Piękna sala, wspaniali goście, wytworne damy, paliwo rakietowe z prywatnych zbiorników, potrawy z całego układu słonecznego. Kto by się spodziewał, że pieczarki uprawiane na Wenus tak dobrze smakują z marsjańską wołowiną? Jeszcze chyba nigdy nie miałem okazji widzieć całego wyższego dowództwa PMG zebranego w jednym miejscu, które nie byłoby siedmiogwiazdkowym schronem atomowym z własną siłownią i basenem.
Było miło, ale się skończyło. Czeka mnie trudny powrót do rutyny codzienności. Tak, niełatwo być Dowódcą Armii Mars. Cała planeta pod moim nadzorem, tyle spraw do załatwienia, każdy czegoś ode mnie chce. A to zimbabweński generał zaprasza na partyjkę golfa na orbicie, a to japoński ambasador pragnie pograć w karty, a to żołnierze, chcąc się wykazać, nalegają, abym osobiście nadzorował ich ćwiczenia... I tak bez końca. Obowiązki, obowiązki, obowiązki.
Wchodzę raźnym krokiem do swojego gabinetu, ale coś mi się w nim nie zgadza. Przez dłuższą chwilę nie mogę dojść, co to takiego. Może położono nowy dywan? Nie, ten sam. Przemalowano ściany? Nie, mój ulubiony kolor świeżego betonu został nienaruszony. Przewieszono obraz, na którym przedstawiono moją skromną osobę w czasie samotnej szarży na armię IV Rzeszy? Nie, obraz wisi. Może to ten tłum oficerów, który zebrał się przy moim uginającym się pod stertą jakichś papierzysk biurku? Tak, to chyba to.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7.6 | oddanych głosów:16)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.