Afryka, Ameryka Północna, Mars, Moskwa. Obecny konflikt rozlewa się na coraz to nowe obszary Najjaśniejszej Wielkiej Rzeczypospolitej. Dziś w godzinach porannych wojna dotarła także na kolejny kontynent.
Jak informują nasze źródła w Ministerstwie Wojny, około godziny 6.17 czasu lokalnego do polskiego dowództwa wbiegł zdyszany radiotelegrafista ze zmiętym kawałkiem papieru.
- To była wiadomość z naszej niewielkiej placówki strażniczej w Punta del Este w Prowincji Urugwaj – mówi anonimowy członek sztabu. – Informowali o licznych samolotach transportowych, których nie było w żadnym grafiku.
- Ryk ich silników był niesamowity – relacjonuje jeden z żołnierzy – a potem niebo zrobiło się białe od spadochronów. Pamiętam tylko, że sierżant splunął, powiedział coś o ich matkach, nadał wezwanie wsparcia i kazał nam zająć pozycje.
- Nasza reakcja była natychmiastowa – opowiada dowódca przebywającego właśnie na jednodniowej przepustce w Montevideo jednego z dywizjonów wsparcia 1 pułku 3 Dywizji Zmechanizowane im. Zawiszy Czarnego. – W mniej niż trzy minuty od otrzymania sygnału o zagrożeniu wszyscy chłopacy opuścili bur... zajmowane pozycje i ruszyliśmy z odsieczą. Po drodze odebraliśmy jeszcze wiadomość od chłopaków z Punta, że w obliczu przeważających sił wroga rozpoczynają odwrót.
Niestety, mimo natychmiastowej reakcji, odsiecz okazała się spóźniona.
- To co zobaczyliśmy po przybyciu na miejsce zaszokowało nas - opowiada blady jak ściana jeden z żołnierzy – Pierwszy raz coś takiego widziałem. Wszędzie leżały ciała. Niektóre nie tylko w jednym kawałku. A pośrodku... - tu przerywa kryjąc twarz w dłoniach.
Szybki rekonesans dokonany przez najtwardszych z naszych żołnierzy pozwolił stwierdzić, że wszystkie ciała należą do żołnierzy z Zimbabwe. Odpowiedź na nurtujące wszystkich pytanie: "co się stało?" udało się znaleźć dzięki przesłuchaniu Pani Mieczysławy, którą zastano na polu walki jako jedyną zdolną do utrzymania się na nogach.
- Ła co ja mam wam gadać – wzrusza ramionami kobieta. - Ja tam tylko dwa razy w tygodniu w tej strażnicy sprzątam. Właśnie podłogę na mokro robiłam, jak się jakieś zamieszanie zaczęło. Fajerwerki jakieś, chłopcy coś jak na fieście krzyczeli. A potem gdzieś pobiegli. To takie mile urwisy. Na a potem, wyobraź sobie pan, jakiś kocmołuch w brudnych buciorach do izby wpadł. Błota naniósł, podłogę cała zapaskudził. Nie umyte to to, gęba czarna jakby z kopalni ledwo co wrócił. Opierdzieliłam i kazałam się umyć, a o nic. I jeszcze kumpli woła. No to jak złapałam ścierę, jak po mordzie dałam. No co, że niby to kobieta, to bezbronna, tak? A gówno. Pół godziny zmywałam, a jeden z drugim uszanować takiej ilości pracy nie potrafi. A potem to nie wiem co się stało. Świat mi zaszedł tak jakby mgłą i dopiero ci wasi żołnierze sprawili, że się ocknęłam. A bałaganu dookoła tyle było, że hej. Tylko miotłę gdzieś posiałam. A ładna była. Gruba. Solidna.
Nieoficjalnie wiadomo, że po przeszukaniu pola walki udało się znaleźć tylko jednego żywego żołnierza przeciwnika. Znaleziono przy nim również miotłę Pani Mieczysławy, którą po kilkugodzinnej operacji udało się usunąć z miejsca w którym się znajdowała.
- Jeżeli Pani Miecia będzie chciała – mówi ordynator oddziału proktologii szpitala w Montevideo – to rzecz jasna może dostać miotłę z powrotem.
Jak udało nam się dowiedzieć, Pani Mieczysława ma jeszcze trzy siostry. Ministerstwo Wojny nie potwierdza, ale i nie zaprzecza, że wszystkie dostały w ostatnich godzinach propozycję pracy w wysuniętych placówkach przy granicach z Zimbabwe.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.9 | oddanych głosów:36)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.