Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy
REKLAMA
Przygody dobrego wojaka Józka - część II ::historia:: 06.12.2058 by barklu
15 lipca 2052
No i po zdobyciu Pekinu przerzucili nas na front zachodni. Mnie oczywiście cała wojna z Chinami ominęła, bo przechodziłem rehabilitację po spotkaniu z niedźwiedziem. To znaczy właściwie byłem już zdrowy, ale wojna skończyła się szybciej, niż komisja wojskowa zrobiła mi wszystkie niezbędne badania. Akurat teraz, jak tam jest pewnie piękne lato, i powinniśmy stabilizować prowincję, każą nam tonąć w okopach. Na diabła kopać te cholerne rowy przeciwczołgowe, jak zaraz pójdziemy naprzód!? I oczywiście kto dostał karne kończenie kopania, gdy inni siedzą już sobie w namiotach, pojazdach czy pod jakimkolwiek innym dachem? Ja, i jeszcze jeden kolega. Wiesiek za kalosze, i za pyskowanie sierżantowi. Bo co to za żołnierz w różowych kaloszach. Nieważne, że innych w pobliskim miasteczku już nie było. On drobnej budowy, nawet się w nie zmieścił. Ja nie, więc mam błoto w butach. A ja za co? Za uszankę. Wysłałem ją bratu, tak jak prosił, bo po co mi tutaj taka czapka? I dostałem karę za pozbycie się umundurowania. Pierwszy raz słyszę, że zdobyczne bolszewickie uszanki są częścią naszego umundurowania. Bo niby w nazwie mamy pułk syberyjski, ale w takim razie co robimy tutaj, w Niemczech?
No więc kopiemy we dwójkę okop, od tego zakrętu do zmierzchu, jak sierżant powiedział. Co podnosimy łopaty do góry, to błoto spływa z nich na boki. Wiadrami lepiej by się kopało. Błoto po kostki, ulewa już piąty dzień, mundury mokre, w sumie gdyby nie praca, trzęślibyśmy się z zimna. No to robimy, choć wkoło już pusto.
Nareszcie zaczyna się ściemniać, więc chcemy wyleźć na wierzch. I tu niespodzianka! Jakiś dureń zabrał drabinę, a ściany strome i śliskie. Co włazimy, to się zsuwamy. Idziemy jakiś kilometr, okop ciągnie się dziwnymi zakosami. No, wreszcie znaleźliśmy mniej strome wyjście. Nie myśląc, gdzie właściwie jesteśmy, wyłazimy i idziemy przed siebie. Aż tu nagle ŁUBUDU! I zaraz potem seria z karabinu. Cholera, wzięli nas za Szwabów, czy co, zapomnieli dranie że dwie ofermy zostały okop kończyć... Kładziemy się na ziemi, a raczej na błocie, i krzyczymy, żeby nie strzelać.
I nagle skądś wyłaniają się faszyści, w tych swoich hełmach z trupią czaszką. Pierwsza myśl - wzięli w okrążenie nasz pułk, i tylko my z łopatami zostaliśmy. Druga, bardziej racjonalna - wyleźliśmy na niewłaściwą stronę. Niech to szlag!
Na razie Wiesiek uratował sytuację (znał niemiecki), tłumacząc na poczekaniu, że jesteśmy dezerterami, z pochodzenia Niemcami, i nie chcemy służyć w polskiej armii. Nasze zachowanie nawet to potwierdzało. Nie rozwalili nas więc na miejscu, tylko zaprowadzili do siebie. Dowódcy już nie było, zamknęli nas więc do rana w jakiejś szopie. W sumie moglibyśmy zwiać, gdyby nie to, że trzeba było przejść przez ich straże.
Tym razem ja, nie chwaląc się, wykazałem się sprytem. Odchyliłem dwie deski, a tam, po drugiej stronie, magazyn! Wyciągamy więc najbliżej leżące mundury, i przebieramy się. Wiesiek coś tam zmyśli. Tylko jak pokazać się swoim w tych strojach? W połowie przedpola ściągamy więc mundury i w samych gaciach czołgamy się po błocie. Wkrótce osiągnęliśmy swój nieszczęsny okop, a w nim przeklinającego sierżanta.
Piszę to, czekając na stawienie się do raportu u wyższego dowództwa. Musimy się wytłumaczyć, gdzie zgubiliśmy nasze mundury i dlaczego spóźniliśmy się kilka godzin. Będą pewnie kazali opisać rozkład niemieckich umocnień. A nam skąd wiedzieć, ciemno było i padało, a poza tym chcieliśmy jak najszybciej stamtąd wyjść. Degradować nas nie ma z czego, tak więc kompania karna raczej pewna. Tym bardziej że karne kopanie też za regulamin mundurowy mieliśmy. Do cholery! I co ja teraz Nataszy napiszę?
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.1 | oddanych głosów:25)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.