Cudów odwagi dokonywał jeden z wysokich urzędników państwowych. Przebywał akurat w Australii, gdy dowiedział się, że za trzy godziny rozpocznie się bardzo ważna konferencja z udziałem samego Naczelnika. Cóż było robić? Wsiadł w swój odrzutowiec i poleciał.
Niestety, w momencie startu nie było akurat wolnego korytarza powietrznego nad Sydney, co zmusiło naszego bohaterskiego i obowiązkowego urzędnika do niestandardowego toru lotu ( Nie mogłem się spóźnić). Aby nie przeszkadzać startującemu akurat pasażerskiemu samolotowi, zawrócił kręcąc beczkę po czym przeleciał dwa centymetry nad czubkiem wieży kontroli lotu. Następnie skierował się w kierunku morza, przeleciał pod mostem (nie ustępując pierwszeństwa przepływającemu holownikowi bo niby jak miałbym to zrobić) i po wyminięciu strefy zatłoczonego nieba nad Sydney, wzbił się wysoko, aż pod granice przestrzeni kosmicznej. Przelatując z maksymalną prędkością nad Oceanem Indyjskim, podłączył się pod eskadrę myśliwców biorących udział w ćwiczeniach (całkiem przyjemnie się leciało) i podróżował wraz z nią przez ponad pół godziny, nie zważając na sygnały nakazujące oddalenie się i groźbę zestrzelenia (nie słyszałem, że wzywali mnie przez radio).
Wlatując znów nad kontynent, z maksymalną prędkością o centymetry wymijał wszystkie lecące samoloty. Tuż nad Warszawą zniżył tor lotu, zwolnił, po czym polecając asystentowi sprowadzenie maszyny na ziemię, wyskoczył na spadochronie (gdybym miał jeszcze jechać z lotniska, nie zdążyłbym). Precyzyjnie wylądował na dachu właściwego budynku, zdjął spadochron i dostał się do wnętrza. Na konferencję wszedł w ostatniej chwili, kilkanaście sekund przed przybyciem Naczelnika.
Oczywiście na początku nikt nie wiedział o jego szaleńczym rajdzie. Dopiero wieczorem pojawiły się relacje pilotów i pasażerów o niezidentyfikowanym obiekcie latającym, który przemknął tuż obok nich. Wojskowi tłumaczyli, iż nie zestrzelili go tylko dlatego, że wyglądał na obiekt pochodzący z Ziemi, a nie z Mgławicy Kraba. A ponieważ żaden inny kraj nie posiada tak szybkich i zwrotnych samolotów, musiał być polski.
Ktokolwiek inny po spowodowaniu takiego zamieszania w powietrzu straciłby licencję pilota. Tutaj jednak w grę wchodził pośpiech mający na celu interes państwa.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.4 | oddanych głosów:38)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.