Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy
REKLAMA
Pachnie Krojoną Pieczarką ::film:: 13.10.2058 by Ambrose
...a zabytek klasy zerowej
Haha, ostatnia prosta i jestem uratowany. Jeszcze tylko jeden rzut oka przez ramię, jak na razie nie widać pościgu, dobra nasza, prawdopodobnie się uda. Próbuję nie zwracać na siebie uwagi, ot po prostu nieco mi się spieszy. Jednak mimowolnie mój szybki marsz stopniowo zaczyna przeradzać się w trucht, po chwili w szaleńczy bieg na złamanie karku. I tak pewnie za niedługo odkryją, że coś jest nie tak, więc nie mam już nic do stracenia. Gnam przed siebie, roztrącając zdenerwowanych ludzi, przeciskam się kolejnymi korytarzami, schody, raz, dwa, trzy – hop, hop i jestem!
Oczom moim ukazuje się widok wprost niezwykły. Początkowo jestem tak zszokowany, że nie mogę się ruszyć. Dla pewności przecieram jeszcze oczy, mrugam raz i drugi, ale obraz pozostaje bez zmian, wcale się nie rozmywa – idealnie pusty peron! Pociąg leniwie toczy się po swoich torach, właśnie majestatycznie wjeżdża na peron. A ja nadal jestem sam – jak widać dobrze jest się czasem nieco spóźnić. W ogóle to zacznę od tego, że jednak kocham komunikację miejską, mimo, że ciągle na nią klnę i te nigdy niekończące się korki, w których stoi się godzinami, człowiek spędza w nich naprawdę sporą część życia. Ostatnio brałem nawet pod uwagę opcję zabierania ze sobą deski do prasowania. Ale do rzeczy, do rzeczy. Zatem korki, korki, to przez nie wpadłem jak burza do kas biletowych PKP w nadziei, że zdążę jeszcze zakupić bilet. Udało się, a jeszcze gratis, na dokładkę dowiedziałem się, że pociąg odjedzie z innego peronu niż to pierwotnie zaplanowano. Hłe, hłe, ale najlepsze było to, że zepsuły się głośniki i pani z okienka z magicznym mikrofonem na próżno informowała podróżnych o zmianie planów. Tak oto znalazłem się sam, samiuteńki niczym palec na puściutkim peronie. Postanowiłem nawet zrobić z tej okazji sesję zdjęć. Śledząc uważnie, jak pociąg pokonuje ostatnie metry, zacząłem grzebać w torbie w poszukiwaniu aparatu. Nagle do moich uszu zaczęło dochodzić ciche dudnienie, ze zdziwieniem zauważyłem również, że pobliskie kosze na śmieci delikatnie drżą i podskakują, wykonując serię spazmatycznych tańców, przypominających na pierwszy rzut oka gody wielorybów. Po chwili wiele rzeczy zaczęło dziać się równocześnie – pociąg właśnie się zatrzymał, jednak drzwi od wagonów ciągle pozostawały zamknięte, ze schodów zaczęły wydawać się orgiastyczne wrzaski i dzikie pląsy, wydawane przez rozpędzony motłoch, który w bardzo szybkim i niebezpiecznym tempie zaczął się do mnie zbliżać, z kolei gołębie zaczęły srać z jeszcze większym natężeniem niż zwykle (ptaki chyba jednak nie najlepiej reagują na hałas). Nie trzeba było być żadnym mesjaszem ani posiadać talii Tarota, aby zorientować się w sytuacji. Pasażerowie, jakimś cudem musieli dowiedzieć się, że pociąg odjedzie z innego peronu! Ziścił się o to mój największy koszmar. Starając się jednak za wszelką cenę zachować spokój wyprężyłem dumnie pierś, emanując niezachwianą pewnością siebie. Delikatna strużka potu zaczęła wędrówkę po moich plecach. Są coraz bliżej, bliżej, przez ten wrzask nie słyszę własnych myśli. 30 metrów. Kocham życie. 20 metrów. Gdybym tylko mógł jej to powiedzieć. 10 metrów. Mama zawsze robiła takie dobre naleśniki.
Nierozgarnięta, maksymalnie ściśnięta i skompresowana żywa masa tuż po wytoczeniu się z tunelu skierowała się prosto na peron, niczym ogromna fala powodziowa tratując i pochłaniając po drodze wszystko, co nie zdążyło przed nią uciec. Gęsta ciżba, z wdziękiem sardynek w puszce poczęła zajmować pozycje bojowe. Każdy próbował znaleźć się możliwie jak najbliżej drzwi. Zapowiadało się, że zostanie pobity kolejny rekord kompresji i obalony zostanie mit, jakoby wagony mieściły tylko 100 osób.
Tak mniej więcej zapowiada się najnowsza produkcja studia Lubas Arts. Roboczy tytuł to: „Pachnie Krojoną Pieczarką, czyli dziennik podróżny”. Film opowiadał będzie o perypetiach Mietka, młodego Polaka żyjącego w III RP, roku pańskiego 2008, kiedy to jeszcze mroków historii nie rozjaśniła mądrość i wielkość Pierwszego Naczelnika. W dziele szczególny nacisk położono na sport ekstremalny, jakim niewątpliwie w owych czasach było podróżowanie koleją. Widzowie będą mogli lepiej poznać wszelkie szczegóły związane z tym bardzo skomplikowanym i do dziś nie do końca rozumianym rytuałem oraz przyjrzeć się realiom życia codziennego, jakie wówczas panowały w Polsce. Film zapowiadany jest jako produkcja dokumentalna, zawierająca wartości edukacyjne. Na ekranach pojawi się prawdopodobnie grudniu, bieżącego roku. Już dziś serdecznie zapraszamy.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.8 | oddanych głosów:35)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.