Polacy zwykli określać szczęśliwe dzieci, mogące liczyć na przychylność losu, mianem "w czepku urodzone", to jednak w kontekście cudownych maluchów nie zbyt często pada tego typu sformułowanie. Zapewne wynika to z faktu, że wychowanie wyjątkowego dziecka nie jest procesem łatwym, rodzie często nie radzą sobie w takiej sytuacji, nie raz staje się dla nich to powodem do utrapień i zgryzoty.
Wszyscy rodzice uważają swoje dzieci za genialne, przynajmniej w pierwszym okresie po narodzinach, kiedy potomek nie jest w stanie unieść jeszcze w ręku nic ciężkiego. Przy każdej sposobności rodzic chwali się znajomym oraz rodzinie talentami dziecka, często nie dostrzeganymi nawet przez najpoważniejszych profesorów. Już w wieku niemowlęcym tatuś czy mamusia poszukuje u potomka czegoś wyjątkowego, co pozwoli mu w przyszłości stać się sławną jednostką, wybitnym Obywatelem WRP. Problem jednak w tym, że wielu rodziców widzi w swoim dziecku dorosłą osobę, tylko mniejszego formatu.
Dlaczego o tym piszę?
Trzynaście miesięcy temu żona mojego znajomego powiła uroczego chłopca, któremu na chrzcie dano imię Bartłomiej. Radościom nie było końca... do momentu gdy okazało się, że Bartusia nie interesują klocki czy gry edukacyjne. Pan Piotr, szczęśliwy ojciec, szybko został wyproszony ze swojego fotela, który zajął Bartłomiej*, jednocześnie anektując pilot do telewizora i poranną gazetę "Życie Macierzy". Gdyby jeszcze nasza pociecha oglądała bajki, filmy czy programy przyrodnicze, a w gazecie interesowała się komiksem czy krzyżówką. Niestety, kanały informacyjne i programy naukowe, oraz doniesienia giełdowe zdominowały dom państwa B.
Na pierwsze urodziny Bartłomiej* dostał stałe łącze Polnetu, w nadziei, że zwolni ojcowski fotel i umożliwi rodzinie godną rozrywkę i należny odpoczynek po czterech godzinach niewytężonej pracy. Tak się stało. Dziecko przestało interesować się trójwymiarowym obrazem generowanym w salonie przez tv "Unitra" i zamknęło się w pokoju z goglami skrywającymi błękitne oczęta i wirtualnymi rękawicami na pulchnych rączkach zagłębiając się w otchłań informacji i nieskończone, wirtualne przestworza świata nauki.
Rodzina odetchnęła, nieświadoma czarnych chmur zbierających się nad ich domem. Nie mam dostępu do akt Ministerstwa Informacji, ale wiadomym jest, że jeszcze żadne roczne dziecko nie wzbudzało takiego zainteresowania panów w czarnych garniturach, szytych na miarę kabury. Nie ma jeszcze oficjalnych doniesień, ale już dziś możemy śmiało powiedzieć: Powodzenia na nowej drodze życia Panie Prezesie Bartłomieju (tu uchyl czapkę).
* Jak nie należy zwracać się do Szanownego Pana Prezesa:
Bartek - ściągnięcie brwi i zerkanie przymrużonymi oczyma. Recydywa skutkuje wizytą Facetów w Czerni i przyjacielską pogawędką uświadamiającą przy herbatce.
Bartuś - długodystansowe zwiedzanie wnętrza bagażnika [Ocenzurowano przez DEPARTAMENT CENZURY]
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.2 | oddanych głosów:24)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.