Bartosz Ohara kandydat na prezydenta USA nie zaprzestaje w staraniach o zniesienie wiz do Polski dla Amerykanów. W swoim liście do Naczelnika wśród błagalnych próśb i lamentów zamieszcza relację z przebiegu procedury uzyskania pozwolenia na wjazd z punktu widzenia swoich obywateli. Zebrał też wiele podpisów – ich liczba wynika z tego, iż większość obywateli USA podpisało się wielokrotnie, odzwierciedlając to, jak często ubiegali się o wizę.
Żeby goł tu Polska trzeba mieć wiza. Wpłacić trzeba kaucję 3oo złotych! Skąd tyle mony? Zbiera się latami. Dalej wypełnić formularz dostępny tylko poprzez Polnet na stronie Polska Ambasada. Dokładne dane – nawet ilość dziur w zębach, długość rzęs – wszystko trzeba podać. Wniosek trzeba wydrukować – rozumiecie – wydrukować! A skąd tu drukarkę, tusz, papier? Papier! Trzeba mejk zdjęcie – 50x50 cm. Jak się już uda, dostaje się zaproszenie na konkretny dej i trzeba jechać do stolyca do ambasada Polska.
Tam przed budynkiem łejtuje się pod drzwiami budynku. Trzeba być parę dejów wcześniej, mieszkać w namiot na strit, bo kolejka jest tak wielka jak Amerykańsky dług. Po kilku dejach dociera się do drzwi – rewizja i przez bramke goł trzeba, co wykrywa heavy metal. Big problem – trzeba big tłumaczyć, że zęby są z heavy metal i po kieszeniach tylko śrubki bez gwintu. Jak się goł ta selekcja to dostaje się numerek i nekst kolejka do łindoł. Dobrze że kawa fri rozdają i krakersy i musztarde.
Do okienka trzeba się przepychać – izi tu stracić miejsce. Jak się dopadnie do łindoł to daje się wniosek – trzeba mejk odciski palców – tych u nóg też. To smol problem bo często buty dziurawe. Po co wypisywać ten wniosek jak pani w łindoł skan te pismo i wszystko o mnie knoł. Pani groźnie luk na mnie, mierzy wzrokiem jak na prz, przes, przestem… złodzieja. I pytania łer jade? A po co, jak long? Jakie mam źródło mony w USA? Co mnie trzyma w ojczyzna? Jak się uda wywiad to dostanie kolejny namber, to goł do nekst łindoł i inna pani luk groźnie i też odciski, podpisy i też pytania.
Po pokonaniu army urzędników za łindołami idzie się na badania – krew, próbki włosów, babole z nołs, skanują wszystko, rejestrują i dalej do polska ambasador. Tam też pytania, ale już bez odcisków. Od tego gaja zależy czy dostanie Polska Wiza. Jak dostanie to zbiera mony po rodzinie na bilet do Polska i trzeba mieć big mony, żeby wpuścili, nowe kloudsy, buty, żeby nie spik, że złomiarz. Flaj samolotem, czy słim statkiem i dociera się do portu Wielka Żeczpospolyta. Wszystko takie bjutiful, widać upragniony ląd, ziemia obiecana! Tylko urzędnik celny gasi lajt w tunelu – mówiąc goł chołm – ty się nie podobasz!
I po co brałem te długopisy z ambasady?
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.6 | oddanych głosów:34)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.