„Potwór”, „Ludzkie błoto”, „Zdegenerowany pomiot społeczeństwa postmodernistycznego” to tylko nagłówki niektórych gazet opisujące przerażające zdarzenie, które wstrząsnęło opinią publiczną nie tylko w Macierzy ale i w najdalszych prowincjach kraju.
Dramat rozegrał się w województwie galicyjskim, a dokładniej w powiecie wiedeńskim w rodzinie imigrantów amerykańskich.
- Wprowadzili się tu pół roku temu, to byli tacy mili ludzie, kto by się spodziewał, że głowa rodziny okaże się takim sadystycznym zwyrodnialcem! – komentuje sprawę sąsiadka.
Sprawcą nieszczęścia, co jest najsmutniejsze w tego typu przypadkach, okazał się Joseph Freeze, z zawodu drobny przetwórca makulatury. Przez dwa tygodnie więził swoją żonę i trzy córki w imitacji bloku z wielkiej płyty z okresu „Wczesny Gierek”, który wybudował w swoim ogródku olbrzymim nakładem kosztów. Przetrzymywał tam rodzinę w uwłaczających ludzkiej godności warunkach.
- Proszę sobie wyobrazić 4 osoby stłoczone na 70 m² trzypokojowego mieszkania ze „ślepą” łazienką i kuchnią, w której okno można uchylić tylko na 5 cm! Do tego linoleum na podłodze, boazeria na ścianach i telewizor marki „Rubin”, a w pokojach coś co nazywał „wykładziną”... czy jakoś tak. – wymienia trzęsącym się z przejęcia głosem ekspert sądowy.
Mało tego. Aby jeszcze bardziej zgnębić bliskich i do końca pozbawić ich człowieczeństwa mr. Freeze przez cały czas biegał po sąsiednich „mieszkaniach” imitując kłótnie sąsiedzkie, walił miotłą w sufit „lokalu” poniżej, w nocy po kilkanaście razy spuszczał wodę w ubikacjach w całym pionie lub uruchamiał pralki nastawiając je na wirowanie. Do tego w dzień regularnie wyłączał prąd i wodę oraz po kilka razy na dobę w przebraniu pracownika gazowni przychodził sprawdzać stan licznika.
- W sumie było nawet znośnie. W USA mieszkało się w gorszych warunkach, a ci z gazowni wpadali nawet częściej. – stwierdziła tuż po uwolnieniu żona Freeze’a.
- Proszę jej nie słuchać. Ta kobieta bredzi, jest w ciężkim szoku pourazowym i nie ma kontaktu z rzeczywistością. Jej psychika będzie dochodzić do ładu przez kilka najbliższych lat! – ucina stanowczo powiatowy psychiatra.
Jednak jak to możliwe aby sąsiedzi przez dwa tygodnie nic nie zauważyli?
- Wie pan... Joseph powiedział, że sobie taki kurnik wybudował, nawet kury dla niepoznaki sprowadził. A że biegał cały czas tam i z powrotem jak wariat to myślałem, że się tak o te kury troszczy. Zresztą ja mam u siebie na działce taki sam kurnik. – komentuje całą sprawę sąsiad Freeze’a.
Afera zapewne nigdy nie ujrzałaby światła dziennego gdyby pan Freeze nie padł w końcu z wycieńczenia. Gehennę rodziny odkryła załoga karetki.
- Nie jestem potworem! Przecież mogłem je zamknąć w piwnicy! – rzucił ostatkiem sił Joseph Freeze.
Szef firmy Klajsterwerke, która postawiła „kurnik” usłyszał już zarzuty w prokuraturze.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:6.8 | oddanych głosów:37)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.